Nadchodzi czas próby największego
państwa Ameryki Południowej - za niecałe 10 miesięcy wystartuje na zachodniej
półkuli pierwszy od dwóch dekad mundial. Gospodarze, głodna sukcesu Argentyan z Lionelem Messim, obrońcy tytułu Hiszpanie, silni zawsze i wszędzie Niemcy, nieprzewidywalni Włosi... Kandydatów jest kilku, tytuł tylko jeden... Kto za rok będzie miał najlepszą reprezentację globu?
Mundial będzie „próbą” generalną
przed igrzyskami, to organizacja piłkarskiego święta da odpowiedź, czy Brazylia
jest gotowa na jeszcze większą, bardziej prestiżową imprezę. Czy wschodząca
potęga gospodarcza podoła wyzwaniu jakim bez wątpienia jest organizacja dwóch wielkich
sportowych wydarzeń podrząd? Brazylia przeżywa gospodarczo- polityczny kryzys, krocie
budżetowych środków idą na budowę olimpijskich obiektów i wiosek, renowację przeżywa
właśnie świątynia futbolu- tamtejsza Maracana. Najbiedniejsi, czy nawet przedstawiciel
klasy średniej woleliby aby pieniądze trafiły na cele przyziemne, po których
poczują faktyczny wzrost zamożności. Czyli: nowe szpitale, szkoły, drogi, w
szczególności miejsca pracy…
Przedmundialiowe obawy wydają się
niemalże kopią tych z przed czterech lat z RPA. Podobnie jak w Pretorii czy Johannesburgu
w brazylijskich fawelach daje o sobie znać lokalna przestępczość, mafijne
powiązania, korupcja i fobia przed „obcymi”. Afrykańskiego mundialu nie sparaliżowała
( na całe szczęście) tamtejsza przestępczość, przed telewizorami narzekaliśmy
na głośne ryki z wuwuzel, machaliśmy
rękami ( z chęcią lub z ironią) w rytm piosenki Shakiry „Waka Waka” …
Emocje towarzyszące imprezom i
światu przed telewizorami oraz niesnaski między rządzącymi a mieszkańcami odkładam
na bok. Jak wyglądają sportowe szanse Canarhinos w mundialu?
Ojczyzną piłki kopanej jest wprawdzie
Albion, jednak każdy fan piłki wie, że w Brazylii kopie piłkę KAŻDY mężczyzna,
od małego. Brazylijczycy zdobywali mistrzostwo pięciokrotnie, najwięcej ze wszystkich państw. Ostatnią wiktorię
wzięli przed 11-stoma laty w Korei Południowej i Japonii. Był to czas legend:
Ronaldo, Rivaldo, Roberto Carlos. Gwiazdami dowodził z ławki Luiz Felipe
Scolari, ten sam, który niedawno … został ponownie trenerem Kanarkowych. Federacja
stawia mu jeden cel - mistrzostwo
świata, triumf w ostatnim meczu na Maracanie, który zmazałby ciemną plamę z
historii. W 1950 roku haniebną porażkę z Urugwajem w finale mundialu z 1950
roku.
Niedawno Brazylijczycy zwyciężyli
w Pucharze Konfederacji, rozgrywanym rok przed mistrzostwami jako „turniej
sprawdzający”. Nieoczekiwanie łatwo rozprawili się z niezwyciężoną od lat
Hiszpanią, którą pokonali aż 3:0. W tym momencie ciężko wyobrazić sobie dwie
inne reprezentacje w finale. Najbardziej utytułowani, głodni sukcesu gospodarze
kontra potrójnie mistrzowska La Furia Rocha, Neymar i Pato naprzeciw drużyny
rozmontowywującej rywali barcelońską tiki- taką. Jakie to byłoby widowisko…Tutaj jak i w całym turnieju postawiłbym na brazylijski żywioł.
Trzeba przełamać dwie zasady: wygrywanie Hiszpanii, i fakt, że zdobywca Pucharu Konfederacji nie zdobywa mistrzostwa świata rok później :)
Potencjalni kandydaci
Argentyna? Messi i spółka nie tworzą zgranego kolektywu, nie są
drużyną turniejową. Niemcy?
Dokładnie na odwrót, drużyna na mistrzostwa, którą słabszy mecz dopada od paru
imprez (nie)stety w półfinale. Włosi?
stać ich na niespodziewany wyskok- jak na mundialu w Niemczech w 2006 roku
(mistrzostwo) czy ostatnie Euro u nas (finaliści). Są tak przewidywalni jak ich
naturalizowana gwiazda, Mario Balotelli. Francja
i Anglia, posiadające silne ligi (na sile wzbiera szczególnie ta pierwsza,
kolejne sławy do Paryża i księstwa Monaco trafiają dzięki kapitałowi arabsko- rosyjskiemu),
wygrywały mundiale tylko raz, tylko przed własną publicznością. Z reguły
brakuje im szczęścia, lidera z prawdziwego zdarzenia, zgranego zespołu na miarę
niemieckiego… W tym gronie wymieniłbym także Urugwaj, ostatniego triumfatora Copa America z 2011 roku, z
genialnymi napastnikami: Luisem Suarezem i Edisonem Cavanim.
Mimo, że wciąż trwają na kontynentach
eliminacje, mam swojego kandydata na czarnego konia. Odkąd światu ukazała się w
pełnej krasie reprezentacja Urugwaju, w siłę urosła kolejna latynoamerykańska potęga. To Kolumbia z fantastycznymi napastnikiem Falcao, skrzydłowym Rodriguezem i resztą
pokonali w ubiegłym roku w kwalifikacjach Urugwaj, Paragwaj, zremisowali z Argentyną. Na 4
kolejki przed końcem zajmują drugie miejsce, mając jeden zaległy mecz. Oni mogą
namieszać jeśli wejdą do turnieju.
Te reprezentacje wydają się
najsilniejsze, nie wydaje się by do europejsko- południowoamerykańskiej walki o
mistrzostwo dołączył ktoś z Azji, Afryki, Ameryki Północnej. A nam pozostaje czekanie do czerwca 2014 roku, kiedy oczy całego świata skupią się na Brazylii i Maracanie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz