Przedsiębiorczość po studencku

Zainspirowanie się ludźmi, którzy odnieśli zawodowy sukces, to dopiero początek. O tym jak stać się kreatywnym, o budowaniu profesjonalnego wizerunku firmy i wielu innych kontekstach dyskutowano w trakcie zajęć Światowego Tygodnia Przedsiębiorczości, który odbywał się od 16 do 20 listopada.

Wykłady oraz zajęcia warsztatowe odbywały się m. in. w Akademickim Centrum Kultury w „Chatce Żaka”, Business Linku, na wydziałach Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej oraz Politechnice Lubelskiej. Tydzień Przedsiębiorczości został uroczyście otwarty w poniedziałkowy wieczór konferencją „Droga do sukcesu”. Do spróbowania szans we własnym biznesie zachęcał zgromadzonych Tomasz Małecki, prezes Lubelskiego Parku Naukowo-Technologicznego. Zaznaczał przy tym, że nikły odsetek młodych ma szanse na stanowiska zarządzające w przyszłości. O przedsiębiorczości budowanej samodzielnie, z dala od studiów wspominała Natalia Kozłowska, pasjonatka podróży i właścicielka restauracji Insomnia, opowiadając przy tym o zakładaniu i utrzymywaniu biznesu jeszcze na studiach. O swoich ścieżkach zawodowych opowiedzieli też doradca wizerunkowy Monika Butryn i Paweł Niewęgłowski, organizator konferencji Microsoft Expert Summit. Różni ich wszystko: branża, styl pracy, charakter, łączy wspólny mianownik – osobisty sukces na polu zawodowym. 

Etat czy na własną rękę?

W poniedziałkowej debacie, w której rozważano nad dwiema stronami pracy na etacie oraz samodzielnej działalności gospodarczej wypowiadali się Agata Pietras, blogerka i właścicielka internetowego sklepu modowego Modlishka oraz Michał Korba, twórca internetowej „skarbonki” iWisher. Dyskutanci nie ukrywali, że cieszą się z tego co aktualnie robią, że preferują pracę samodzielną, tworzoną od podstaw, bez szefa. – Dobrych kilka lat pracowałem na etacie, w różnych branżach. Daje to pewną stabilizację, o wiele większą niż w przypadku własnej działalności. Podziwiam tych, którzy zakładają swoje firmy już na studiach – mówił o swoich doświadczeniach Korba.


Wizerunek w sieci i komunikacja

Tomasz Małecki, szef  lubelskiego parku technologicznego
Warsztaty z kolejnych dni dotyczyły różnych zakresów przedsiębiorczości. O nie całkiem różowej perspektywie przy otwieraniu start up`ów mówił Artur Kozłowski, twórca nowoczesnej bazy konsumenckiej i testerskiej frendi.pl. O kreowaniu wizerunku dyskutowano podczas spotkania „Jak zwrócić uwagę pracodawcy, nie wyłączając Facebooka”. Mateusz Jabłonowski i Joanna Cap z AIESEC zachęcali uczestników spotkania do rozważnego budowania wizerunku w sieci, zwłaszcza przez portale społecznościowe, ale też bazujące na profilach z życiorysem zawodowym, czyli LinkedIn czy Goldenline. O tworzeniu relacji w świecie biznesu, podstawach etykiety mówił w siedzibie Biura Karier UMCS Sebastian Mertowski z AEGEE Lublin. Tydzień Przedsiębiorczości zamknęły zajęcia na wydziałach ekonomii oraz prawa i administracji UMCS. Opowiadano o zysku w kontekście różnych dziedzin prawa, m. in. podatkowego i handlowego; symulowano również pożądane postawy negocjacyjne.

Tekst ukazał się w "Nowym Tygodniu" nr 47, link


Emocjonalna dawka oporu

Licząca aż 888 stron nowa książka Piotra Semki powstała jako mocna odpowiedź na zakorzenione w głowach stalinowskie i zetempowskie zdjęcia z lat 50-tych. „My, reakcja. Historia emocji antykomunistów 1944-1956” syntetyzuje obraz Polaków niepogodzonych z porządkiem panującym w kraju po drugiej wojnie światowej.

Spotkanie promujące książkę odbyło się 25 października w sali 107 KUL-owskiego Collegium Norwidianum. Redaktor Piotr Semka skupił się w książce na tych, których historia miała wymazać z kart historii na zawsze. Nie jest to wszakże publikacja zarezerwowana tylko dla „żołnierzy wyklętych”. Istotną rolę odgrywają inni - kobiety opozycjonistów, dawni ziemianie czy kościół katolicki. - Książka zawiera reakcje systemowej opozycji na wzmacniający się obóz komunistyczny w latach 50. Chciałem też pokazać jak przekazywano „ładunek” niepodległościowy, aż po wystąpienia robotników w Poznaniu - komentował Semka na kameralnym spotkaniu z kilkunastoma osobami.

Autor „porwał” się na trudny, a zarazem niedostatecznie zbadany okres polskiej historii. - Lata 1944-56 określały do tej pory cztery wersy Herberta, teraz będzie to blisko dziewięćset stron - dygresyjnie mówił profesor Tomasz Panfil, moderator spotkania. - Po wojnie struktury Armii Krajowej były wyczerpane psychicznie, a zwłaszcza w stolicy, po klęsce powstania warszawskiego. Inaczej było natomiast w Małopolsce i ziemi rzeszowskiej, gdzie trauma warszawska nie była tak silnie odczuwana - przekonywał Semka. Spory ładunek pozytywny znajdują na stronach publikacji kardynałowie Hlond i Sapieha. - Nie byłoby oporu Krakowa i - znamiennego - wysłania biskupa Wojtyły do Rzymu, gdyby nie kardynał Sapieha. Dzięki temu przyszły papież przetrwał zagranicą najtrudniejszy czas reżimu w kraju - kontynuował.

Jak zaznacza autor, w książce nie ma miejsca na refleksje. To publikacja przede wszystkim pełna emocji, która - zgodnie z wizją redaktora Semki - konfrontuje się z przekazem propagandy Polski Ludowej lat 50. Poznanie emocji „niepodległościowców” to obowiązkowe zadanie dla pasjonatów historii najnowszej. I, jak deklaruje Semka, nieostatnie. Autor planuje kontynuację tomu.



Pojednanie na Wschodzie niemożliwe bez rozliczenia w Rosji

Co łączy orędzie biskupów polskich sprzed pięciu dekad z konfliktem rosyjsko-ukraińskim? O tym, czy pojednanie między wschodnimi sąsiadami na wzór Polski i Niemiec jest możliwe dyskutowano w debacie „Czy Europa ma szansę na trwały pokój”. Spotkanie odbyło się 18 października w siedzibie Pracowni Centrum Wolontariatu w Lublinie.

W dyskusji wzięli udział profesor Walenty Baluk (po prawej), z zakładu praw człowieka, Wydziału Politologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej i doktor Tomasz Kranz (po lewej), dyrektor Państwowego Muzeum na Majdanku. Profesor komentował istotę pojednania w kontekście sytuacji na Ukrainie, zaś dyrektor przybliżył obecnym na sali długi i trudny okres odbudowywania dialogu polsko-niemieckiego. 

Motywem przewodnim spotkania było wydarzenie historyczne, czyli 50. rocznica wystosowania przez polskich biskupów listu z apelem o przebaczenie do zachodnioniemieckich hierarchów kościelnych. Na zrozumienie wyjątkowości deklaracji przebaczamy i prosimy o przebaczenie w kontekście trudnych czasów Polski komunistycznej zwracał uwagę Tomasz Kranz. - Były to czasy braku stosunków dyplomatycznych między Polską a Niemcami Zachodnimi, antysemickich nastrojów ze strony ekipy Gomułki, w końcu niezabliźnionych jeszcze ran po hekatombie drugiej wojny światowej. Propaganda Polski Ludowej nazywała naszych biskupów zdrajcami, przez co rodacy nie zrozumieli znaczenia przekazu kościelnych - mówił dyrektor Muzeum na Majdanku. Skutkiem pojednania polsko-niemieckiego jest bliska współpraca w wielu dziedzinach, na wszystkich szczeblach, od obywateli do dyplomacji. - Pojawiają się naturalne przeszkody, takie jak asymetria stosunków (Niemcy są dla Polski kluczowym partnerem, odwrotnie tak nie jest), sprawa muzeum wypędzonych, czy sprzeciwy wobec przystąpienia Polski do Unii Europejskiej przed kilkunastoma laty. Nie może to jednak zmienić procesu zbliżenia, o którym stanowią przede wszystkim obywatele, nie intelektualiści, czy politycy - komentował Kranz.

Czy w sytuacji konfliktu w Donbasie możliwe jest podobne rozwiązanie i zamknięcie trudnej przeszłości? Sceptycznie podchodzi do tego profesor Baluk. - Dzisiejsza Rosja nie rozliczyła się ze swoją historią, a to utrudnia dialog, a tym samym pojednanie. Państwo Putina nie prowadzi dialogu ze społeczeństwem, zmierzając w stronę dyktatury. Sprawa Krymu może wydłużyć konflikt nawet do 25 lat - komentował. Ratunku nie doszukuje się również ze strony wschodnich hierarchów w cerkwi. - Kościół na Ukrainie jest podzielony, na patriarchat moskiewski, kijowski, Autokefaliczną Cerkiew Prawosławną, do tego dochodzą parafie katolickie. Nie ma instytucji wyznaniowej, która wzięłaby na siebie odpowiedzialność - mówił Baluk.

Wojna straconych szans, czyli „Pakt Piłsudski-Lenin” Piotra Zychowicza

Alternatywnie i znów dyskusyjnie – tak w skrócie można opisać kolejne spotkanie autorskie z Piotrem Zychowiczem. Jego tematem przewodnim był komentarz do najnowszej publikacji autora „Pakt Piłsudski-Lenin, czyli jak Polacy uratowali bolszewizm”. Spotkanie odbyło się w nowym budynku Centrum Transferu Wiedzy na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim 4 listopada.

„Pakt Piłsudski-Lenin” to czwarta z kontrowersyjnych książek publicysty „Do Rzeczy Historia” wydana w ostatnich czterech latach. We wcześniejszych skupiał się na niuansach drugiej wojny światowej tj. tragiczna decyzja o wznieceniu powstania warszawskiego („Obłęd 44”), czy pertraktacjach polsko-niemieckich w sprawie wspólnej wojny z ZSRR („Pakt Ribbentrop-Beck”) czy dogadania się z nazistami (Opcja niemiecka). W najnowszej książce autor skupia się na latach 1919-1920. Z zawziętością przybliża dokumenty stron ówczesnego konfliktu między Polską a Rosją Radziecką, m. in. polskiej delegacji na traktat ryski, zapiski Michaiła Tuchaczewskiego. 

Zychowicz uznaje, że błędem Polaków i Piłsudskiego było niezdławienie bolszewików, najpierw w 1919 roku (kiedy w Rosji trwała wojna domowa i wysłani do Piłsudskiego agenci czerwonych mieli uzyskać od Polaków pokój), a także rok później, po sukcesie bitwy nad Niemnem, gdy krasnoarmiejcy zostali definitywnie odparci przez Polaków. Na tym walka się skończyła. Polacy dogadali się z komunistami, niwelując wcześniejsze postępy na froncie. Dramatycznym skutkiem pokoju w Rydze było pozostawienie ponad półtora miliona Polaków w państwie radzieckim. Polacy z Mińska, Kamieńca Podolskiego i Żytomierza byli w dwudziestoleciu wywożeni na Sybir i do Kazachstanu, głodzeni podczas Wielkiego Głodu, rozstrzeliwani w operacji polskiej w 1937 roku – komentował Piotr Zychowicz. Nie obyło się bez późniejszych bolesnych wspomnień, następstw fatalnego pokoju w Rydze tj. agresja z 17 września, zbrodni katyńskiej i utraty połowy terytorium po drugiej wojnie światowej. Niezdławienie jaskini zła z samego początku, hydry, jak określa Związek Radziecki Zychowicz, sprawiło że odłożyliśmy w czasie wyrok. Nastąpił on 17 września, a jego skutki odczuwamy do dzisiaj.

W części dyskusyjnej nie obyło się bez polemiki z kontrowersyjnym autorem. Pytania dotyczyły polskiego nacjonalizmu, który targał i tak mocno Polską w granicach sprzed drugiej wojny światowej. Przyjrzano się również sprawie potencjalnego marszu na Moskwę, który nie wyglądałby tak jak proponuje autor książki. W pytaniu pastora Pawła Chojeckiego o dzisiejszy punkt odniesienia nie padła jednolita odpowiedź. – Rosją rządzi dawny agent KGB, natomiast państwo jest w swej formie spadkiem caratu, imperialnym graczem w Europie – mówił Zychowicz.


 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | cheap international calls