Niewykorzystany potencjał sierpniowej rocznicy


Niedoceniane dni które połączyły Polaków pod koniec „gorącego” lata 1980 roku są co roku tematem szerokiej dyskusji. Medialnej, politycznej, wśród samych związkowców. Dziś, w 33 rocznicę podpisania Porozumień sierpniowych w Gdańsku, prezydent Wałęsa wspomniał, by 31 sierpnia wszedł do kanonu polskich świąt państwowych.

33 lata temu zostały podpisane Porozumienia Sierpniowe w Gdańsku. Oprócz nich podpisano podobne w Szczecinie, Jastrzębiu Zdroju i Hucie Katowice. Sygnowane były przez partyjnych reprezentantów PZPR-u i opozycjonistów z „Solidarności”. Najsłynniejsze – gdańskie – zwieńczone podpisem lidera ruchu Lecha Wałęsy, stało się dla Polski i całego bloku symbolem przemian. Były to pierwsze wymuszone na władzy decyzje, na które, pod naporem kilkumilionowej „Solidarności”, przystała. Porozumienia rozpoczęły polską drogę do wolności, zakończoną Okrągłym Stołem i częściowo wolnymi wyborami z 4 czerwca 1989 roku.

Panowie, oby tak w zimie!

Na niezłe, nawet bardzo dobre występy polskiej reprezentacji z ubiegłych letnich konkursów reagowaliśmy w sposób stonowany. Że przyjdzie zima, która najlepiej zweryfikuje formę skoczków w najważniejszych momentach, że na skocznie wrócą wielcy nieobecni z lata, w końcu że i tak będziemy odstawać od najlepszych. Tego lata nawet tak „chłodne” argumenty zostały przysłonięte przez wyczyny „biało- czerwonych” na skoczniach.   
   
Do przylasków nad kolejnymi popisami polskich skoczków w Letnim Grand Prix zdążyliśmy przyzwyczaić się od kilku lat. Nie dziwiły nas zwycięstwa (Maciej Kot, Kamil  Stoch) okraszone rekordami skoczni (Courchevel 2011, Stoch), wysokie punktowanie reszty (Dawid Kubacki w sezonie 2010 i 2012, Piotr Żyła w 2011). Problem następował później, kiedy do walki o Puchar Świata wracali silni Austriacy, kiedy „wyższy bieg” włączali Norwegowie i Niemcy. Nasi zostawali w tyle.

Statystyki ze skoków letnich i zimowych pokazują ważną tendencję- główni aktorzy lata prezentują się zimą co najwyżej przeciętnie. Z kolei w zimie rządzą skoczkowie, którzy letnią odsłonę sobie odpuścili, bądź gościnnie zaprezentowali się na jednej lub dwóch skoczniach. W formie raczej treningowej. Z czołowej „piątki” LGP 2012 tylko Maciej Kot znalazł się w najlepszej dwudziestce późniejszej zimy. Skoczków, którzy wyskakali sobie co najmniej piąte miejsca w generalkach letnich i zimowych ( w tej kolejności) można policzyć na palcach jednej ręki.

Jak kibole trzymają w garści kluby


Problemy z bluzgami rzucanymi pod adresem Polskiego Związku Piłki Nożnej zeszły, przy obecnych wyczynach kiboli, na dalszy plan. Do myślenia daje nie tyle bezkarne poczynanie stadionowych „radykałów” co postawa bezradności zarządów klubowych i samej centrali piłkarskiej.

I nie chodzi, wbrew pozorom, o demolowanie stadionów, czy przerywanie widowisk przez pirotechniczne cuda. W tych przypadkach obserwujemy wyraźny postęp. Wciąż pozostają jednak wulgaryzmy, obraźliwe hasła, forsowanie barierek i wbiegania na murawę…
Rozpoczęło się od popisów kiboli Lecha. W meczu z Żalgirisem Wilno w europejskich pucharach przyjezdni rozwiesili transparent „litewski chamie klękaj przed polskim panem”. Szowinistyczna manifestacja tylko rozsierdziła kibiców Żalgirisu, a szczególnie jego piłkarzy. Ci wygrali dwumecz z wicemistrzem Polski eliminując ich z pucharów już w sierpniu.

Świat bez Rosji?


Na tak odważną geopolityczną diagnozę zabrakłoby mi odwagi, ewentualnie argumentów równie ciężkiej „wagi”. W jednym z ostatnich numerów „Do Rzeczy” Wiktor Suworow, dawny radziecki agent, przyznał, że już za 15-20 lat ROSJA PRZESTANIE ISTNIEĆ. Wyjątkowo odważną wizję oparł na kilku argumentach.

„Bolszewika goń, goń, goń…”


15 sierpnia jest dla Polaków datą szczególną. Chrześcijanie obchodzą wówczas święto Wniebowstąpienia Najświętszej Maryi Panny. Oprócz święta kościelnego wspominamy wówczas jedną z najważniejszych bitew w historii Polski - Bitwę Warszawską z 1920 roku. Obydwa wydarzenia łączy symboliczna nazwa „cudu nad Wisłą”. Zwycięstwo Polaków ocaliło niepodległość dopiero co odrodzonego państwa, a weterani ówczesnej wojny, uzyskali w nowej ojczyźnie status niemalże nietykalnych. Kilka czynników miało decydujące znaczenie dla losów wyrównanej i trudnej wojny polsko- radzieckiej.

Ocalili Europę
Bitwa Warszawska jest jednym z ostatnich samodzielnych zwycięstw wojsk Rzeczypospolitej. Po udanej kontrofensywie z nad Wieprza trzon radzieckich sił, którym przewodził młody generał Michaił Tuchaczewski, musiał wycofać się z pod polskiej stolicy. Niedoszły zdobywca Warszawy, a może Berlina i Paryża nie przeszedł „po trupie Polski na Zachód”, jak wspominał w przemówieniach frontowych przy swoich podkomendnych. Zamiast tego, rozpoczął się paniczny odwrót w stronę Rosji i Prus należących do Niemiec.
Sytuację Rosjan skomplikował fakt, że armia Tuchaczewskiego nie otrzymała wsparcia idącej od Lwowa Armii Konnej Siemiona Budionnego. Jedni mówią, że szable Budionnego utkwiły w Galicji Wschodniej, nie mogąc sobie poradzić z wojskami Frontu Południowego gen. Wacława Iwaszkiewicza, inni, że przyczynił się do tego komisarz frontu południowego Józef Stalin, nie idąc w sukurs Tuchaczewskiemu. Między armiami powstała słabo obsadzona „luka”, w którą 15 sierpnia 1920 roku uderzyli Polacy.

Go Brazil, go!

   Nadchodzi czas próby największego państwa Ameryki Południowej - za niecałe 10 miesięcy wystartuje na zachodniej półkuli pierwszy od dwóch dekad mundial. Gospodarze, głodna sukcesu Argentyan z Lionelem Messim, obrońcy tytułu Hiszpanie, silni zawsze i wszędzie Niemcy, nieprzewidywalni Włosi... Kandydatów jest kilku, tytuł tylko jeden... Kto za rok będzie miał najlepszą reprezentację globu?

   Mundial będzie „próbą” generalną przed igrzyskami, to organizacja piłkarskiego święta da odpowiedź, czy Brazylia jest gotowa na jeszcze większą, bardziej prestiżową imprezę. Czy wschodząca potęga gospodarcza podoła wyzwaniu jakim bez wątpienia jest organizacja dwóch wielkich sportowych wydarzeń podrząd? Brazylia przeżywa gospodarczo- polityczny kryzys, krocie budżetowych środków idą na budowę olimpijskich obiektów i wiosek, renowację przeżywa właśnie świątynia futbolu- tamtejsza Maracana. Najbiedniejsi, czy nawet przedstawiciel klasy średniej woleliby aby pieniądze trafiły na cele przyziemne, po których poczują faktyczny wzrost zamożności. Czyli: nowe szpitale, szkoły, drogi, w szczególności miejsca pracy…

 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | cheap international calls