Na tak odważną geopolityczną diagnozę zabrakłoby mi odwagi,
ewentualnie argumentów równie ciężkiej „wagi”. W jednym z ostatnich numerów „Do Rzeczy” Wiktor Suworow, dawny
radziecki agent, przyznał, że już za 15-20 lat ROSJA PRZESTANIE ISTNIEĆ. Wyjątkowo
odważną wizję oparł na kilku argumentach.
Wzmianka o autorze dyskusyjnej tezy:
Wiktor SUWOROW
Zanim opuścił Związek Radziecki, zgłębił i zachował dla
siebie – pracując w wywiadzie wojskowym- najważniejsze tajniki tego kraju. Dezerterując
na Zachód w roku 1978 rozpoczął działać na szkodę ZSRR, a potem Rosji.
Komunistyczne władze wydały na niego wyrok śmierci, nie uchyliły go rządy
Federacji Rosyjskiej.
Były agent GRU odnosi się negatywnie do swojej ojczyzny od
wielu lat. Odkąd wyjechał na Zachód, napisał wiele książek piętnujących Związek
Radziecki i ich przywódców, którzy wyznaczali bieg historii. Ukazał to w swoich
najgłośniejszych publikacjach: „Lodołamaczu”, „Akwarium” czy książce„Klęska”.
Naród uśpiony, wyludniony
W wywiadzie dla „Do Rzeczy” nie mówił już o Związku Radzieckim, a o Rosji. Nie o
przeszłości, a o przyszłości. Równie ciemnej, niekorzystnej, fatalistycznej. Rosję
czeka kolejny rozpad. Niekoniecznie na wzór tego z 1991- kiedy dość pokojowo i
w miarę bezkrwawo, jak na warunki Wschodu, upadał Związek Radziecki. Obecne
państwo, trzyma się tylko i wyłącznie dzięki przyzwoleniu biernego
społeczeństwa. Oczywiście na tle europejskich. Rosjanie sami zaczynają mieć dość władzy, zachłannych oligarchów i zepsutych moralnie milionerów, jednak bez ogólnonarodowego złączenia sił, bez demokratycznego zaplecza i z rozbitą opozycją elity mogą spać spokojnie. Nie wiadomo tylko do kiedy.
Społeczeństwo w swej apatii pozwala władzy na przekraczanie kolejnych niepysznych
wręcz granic jeśli chodzi o korupcję, pogłębianie kontrastów, partyjne "ustawki". Dodajmy do tego problemy natury stereotypowej: plagę alkoholizmu i chorób, które wykańczają przeciętnych
mężczyzn przed „60.” wymieranie zdrowej tkanki narodu. Od upadku ZSRR o ubyło blisko 10
milionów Rosjan, a w perspektywie 15. lat kraj straci kolejne miliony. Najwartościowsi
mieszkańcy, zdolna młodzież, a nawet część biznes klasy odwraca się od
rządzącej elity. Odejmując tylko feralny nałóg i skalę problemu, czyż sytuacja Polski nie
wygląda podobnie?
Zagrożenie? Chiński smok
Datą, która wyznacza najbliższą przyszłość Rosji jest rok 2024. To wtedy skończy się prawdopodobnie
(?) kolejna kadencja rządów Władimira Putina. Suworow nazwał go ostatnim
prezydentem Rosji. Jeśli nie znajdzie się w Rosji przywódca podobnego formatu, rozczłonowany kraj czekają tąpnięcia podobne
do tych z początku lat 90., które wywołają, głodne wolności i samodzielności,
kraje i republiki wchodzące w skład Federacji.
Mowa o Tatarach, mieszkańcach Syberii czy choćby…
Chińczykach przenikających przez granicę, którzy coraz liczniej zasiedlają okolice
nad Amurem. Nieograniczeni cenzusem „jednego dziecka”, opuszczają Państwo
Środka, w którym władza nie daje im warunków do spokojnej egzystencji. Jeśli
siły połączą wszystkie mniejszości Rosja nie poradzi sobie sama.
Wygląda to trochę jak zapęd XIX- cznego mocarstwa, które przeludniło
się w swoich granicach i szuka nowych terenów ekspansji. Wówczas to Rosjanie wraz
z Europejczykami dzielili się chińskim „tortem”. Dziś sytuacja zmienia się o
180 stopni. Chińczycy zasiedlając Syberię rosyjską robią dokładnie to samo co
wcześniej z Tybetem i krajem Ujgurów które, jeśli chodzi o kulturę czy wiarę, różnią
się diametralnie od reszty kraju.
Dziś w Chinach jest około 100-milionów mężczyzn, którzy są gotowi do założenia rodziny, lecz nie mogą tego zrobić. Ogranicza ich polityka antynatalistyczna własnego państwa, która nakłada obciążenia za kolejne dziecko, szczególnie dziewczynki. Rosjanie mają prawo się bać- jeśli taka armia zacznie choćby powoli przekraczać Amur, nie znajdzie konkurencji w wymierającej i wyludniającej się męskiej populacji Rosjan na Syberii. To w chińskiej ekspansji widnieje prawdziwe zagrożenie dla obecnej Rosji. Sam ferment wśród elit i opuszczanie ojczyzny przez wartościowych Rosjan mogą w ogromnym stopniu się do tego przyczynić. Konflikt z wyludniającą się Rosją, którą trzyma silny „car” wydaje się póki co niemożliwy. Ale co się stanie kiedy go zabraknie? Daleki Wschód może stać się areną przyszłego konfliktu, w którym koreański bastion komunizmu z Północy może nie grać „pierwszych skrzypiec” jak robi to dotychczas.
Dziś w Chinach jest około 100-milionów mężczyzn, którzy są gotowi do założenia rodziny, lecz nie mogą tego zrobić. Ogranicza ich polityka antynatalistyczna własnego państwa, która nakłada obciążenia za kolejne dziecko, szczególnie dziewczynki. Rosjanie mają prawo się bać- jeśli taka armia zacznie choćby powoli przekraczać Amur, nie znajdzie konkurencji w wymierającej i wyludniającej się męskiej populacji Rosjan na Syberii. To w chińskiej ekspansji widnieje prawdziwe zagrożenie dla obecnej Rosji. Sam ferment wśród elit i opuszczanie ojczyzny przez wartościowych Rosjan mogą w ogromnym stopniu się do tego przyczynić. Konflikt z wyludniającą się Rosją, którą trzyma silny „car” wydaje się póki co niemożliwy. Ale co się stanie kiedy go zabraknie? Daleki Wschód może stać się areną przyszłego konfliktu, w którym koreański bastion komunizmu z Północy może nie grać „pierwszych skrzypiec” jak robi to dotychczas.
Jednocześnie pamiętajmy o słynnej maksymie, którą ignorowali
w przeszłości Napoleon i Hitler: „Rosja nigdy nie jest tak słaba, ani tak
silna, na jaką wygląda”.
0 komentarze:
Prześlij komentarz