Sezon na szeroko
rozumianą aktywność trwa już w najlepsze, ale na blogu posucha. W tym momencie
brakuje mi wizji rozwoju tej strony, ale, jak to w życiu przestoje się
zdarzają. Czas pokaże, czy pojawią się nowe inspiracje. Uważam, że tylko przez ich brak nie warto zamykać strony prowadzonej dotąd w miarę regularnie. Sam wpis poświęcam innej ważnej sprawie.
Wspólnie z partnerką uruchomiliśmy z końcem kwietnia nowy
projekt w sieci. To fanpage „Kajtnięci” (w gwarze lubelskiej kajtnąć się znaczy
przejechać się na rowerze), na którym będziemy relacjonowali nasze wycieczki, głównie
rowerowe. Nie zamykamy się tylko na tą aktywność! Na fanpage`u nie zabraknie
ciekawszych ujęć z wędrówek pieszych, wyjazdów na rolki czy samochodem.
Pomysł kiełkował już od 2016 roku, kiedy nieformalnie „umówiliśmy”
się na poznawanie świata właśnie na rowerze. Zaczęło się od objazdów naszego
kochanego Lublina i jego przedmieść. Dziś wyprawa poza województwo, z
przesiadką w pociąg, ale też wakacyjny wyjazd nad jeziora z dobytkiem w sakwie
nie jest dla nas problemem.
Padają słowa uznania, niektórzy
mówią o „szaleństwie”. Najważniejsze, że nasz duet kręci to porządnie. Kajtnięci mają się dobrze, dysponują dobrym sprzętem i kondycją. Na
stateczność przyjdzie czas, a wspomnienia i dokumentacja zostaną J.
Link do strony na FB: