Od wczoraj możemy głosować na
najlepszego sportowca roku 2012 w plebiscycie organizowanym przez „Przegląd
Sportowy”. Kandydatów mamy dwudziestu, wśród nich jest aż 13. uczestników
tegorocznej olimpiady w Londynie. Śmiało moglibyśmy stwierdzić, że wśród tego grona
jest przyszły zwycięzca. Skąd to przypuszczenie ?
Wyjątkiem jest rok 2008, rok
igrzysk olimpijskich w Pekinie, sportowcem roku został wówczas wybrany kierowca
Formuły 1 Robert Kubica. Pamiętam rozczarowanie olimpijczyków, a w
szczególności medalistów z Pekinu, po ogłoszeniu wyników. „ Mam pełen szacunek dla Roberta, ale zwycięzcą powinien zostać uczestnik olimpiady”- komentowali w kuluarach Tomasz Majewski i Leszek Blanik. Mają
w pewnym sensie rację- patrząc dalej wstecz, nie zdarzało się by w roku igrzysk
olimpijskich zwycięzca plebiscytu był sportowcem nie- olimpijczykiem. Mało tego był on z reguły złotym medalistą tychże igrzysk! Ostatnim
zwycięzcą plebiscytu, który w roku igrzysk nie słuchał Mazurka Dąbrowskiego był
Aleksy Antkiewicz w 1948 roku. Ale wówczas był on jedynym medalistą- z
powojennych zawodów przywiózł do Polski brązowy medal. Oprócz Kubicy, mamy
jeszcze jednego zwycięzcę plebiscytu "niemedalistę" w roku olimpijskim- tenisistkę Jadwigę
Jędrzejowską w 1936 roku. Na marginesie dodam, że polska ekipa nie przywiozła z
Berlinu wówczas złotego medalu…
Oznacza to, że zdobycie olimpijskiego
złota powinno być gwarancją zwycięstwa w plebiscycie. Powinno, gdyż pewności nie
będziemy mieli, o czym przekonaliśmy się w plebiscycie z 2008 roku. Choć to właśnie zwycięzcy z igrzysk zapadają kibicom najgłębiej w pamięci, a transmitowana przez media ceremonia wręczenia medali z odsłuchaniem Mazurka włącznie sprawia, że czujemy się dumni z naszych bohaterów narodowych. Jednocześnie odczuwamy szczerą radość idącą w parze z wewnętrznym dowartościowaniem- okazuje się, że Polak potrafi i może być w czymś najlepszy. Ta duma z "polskiego złota olimpijskiego" nie może równać się z żadnym innym triumfem w innych rozgrywkach.
Osobiście nie mam nic do niepisanej „reguły” nagradzania olimpijczyków w roku igrzysk, ale nie wcale nie muszą być to złoci medaliści. W swoim typowaniu pójdę jeszcze dalej, gdyż za mojego faworyta uważam Bartosza Kurka. Bardzo lubię oglądać siatkarzy w akcji, poza tym jak na polski sport drużynowy siatkówka posiada niespotykany w innych dyscyplinach zespołowych fenomen wiernych, kulturalnych, zagrzewających do boju kibiców. I choć siatkarzom na igrzyskach nie poszło (nie zdobyli nawet medalu), to jednak Kurek prezentował się przez większą część roku znakomicie. Czy to w rozgrywkach klubowych (wprawdzie "tylko" wicemistrzostwo Polski, wkrótce transfer do ligi rosyjskiej) czy to reprezentacyjnych ( jak choćby Liga Światowa którą Polacy wygrali, a Kurek został MVP turnieju). Czy dostanie szansę od głosujących, przyjdzie mi się przekonać dopiero w styczniu.
Osobiście nie mam nic do niepisanej „reguły” nagradzania olimpijczyków w roku igrzysk, ale nie wcale nie muszą być to złoci medaliści. W swoim typowaniu pójdę jeszcze dalej, gdyż za mojego faworyta uważam Bartosza Kurka. Bardzo lubię oglądać siatkarzy w akcji, poza tym jak na polski sport drużynowy siatkówka posiada niespotykany w innych dyscyplinach zespołowych fenomen wiernych, kulturalnych, zagrzewających do boju kibiców. I choć siatkarzom na igrzyskach nie poszło (nie zdobyli nawet medalu), to jednak Kurek prezentował się przez większą część roku znakomicie. Czy to w rozgrywkach klubowych (wprawdzie "tylko" wicemistrzostwo Polski, wkrótce transfer do ligi rosyjskiej) czy to reprezentacyjnych ( jak choćby Liga Światowa którą Polacy wygrali, a Kurek został MVP turnieju). Czy dostanie szansę od głosujących, przyjdzie mi się przekonać dopiero w styczniu.
Wybór pozostawimy głosującym, to
oni zadecydują. Ważne by głosowali mądrze i nie kierowali się przy tym jedynie uznanymi
nazwiskami lub osiągnięciami z przeszłości. Liczy się tylko dorobek za 2012 rok
i tego się trzymajmy.
0 komentarze:
Prześlij komentarz