Zgadzam się z redaktorem Zychowiczem, że pokonanie Francji w tym scenariuszu byłoby równie szybkie jak to miało miejsce w rzeczywistości. Kompletnie niegotowa do nowoczesnej wojny (zresztą jak cały kontynent z wyjątkiem Rzeszy), grzecznie słuchająca brytyjskiego sojusznika III Republika rozsypałaby się jak domek z kart. Po jej klęsce, wojska niemieckie niczym błyskawica zostałyby przetransportowane do wschodniego sojusznika- do dzielnie walczącej z komunistami Polski. To pozwoliłoby przechylić szalę zwycięstwa na stronę niemiecko- polską. Natarcie bolszewickie zostałoby odparte, a kwestią czasu byłoby wspólne kontruderzenie. Doliczmy jeszcze wojska węgierskie, rumuńskie i fińskie i mamy antybolszewicką krucjatę wzmocnioną przez walecznego polskiego żołnierza… Wiem, że po tragizmie okupacyjnym doznanym przez hitlerowców takie twierdzenia brzmią szokująco, niemniej jednak książka historyka daje mocne argumenty do rozpatrywania historii z tej właśnie perspektywy. A przypomnę, że Zychowicz wyklucza prewencyjny atak ZSRR na Polskę, a tym samym wymuszoną pomoc Niemców udzieloną Polsce do osłony tyłów…
Nie zamierzam wchodzić
teoretyzowanie -co by było gdyby- w latach późniejszych (1942 i dalej), gdyż
wyciąganie z nich konsekwencji
skomplikowałoby całą historię na dobre, - zostanę więc w okresie 1939-41. A zatem kolejna sprawa - czy można
wyobrazić sobie SS-manów i jednostki śmierci w postaci Einsatzgruppen idące przez Polskę spokojnie, a dopiero w Rosji
palące wioski, mordujące mieszkańców, tworzące w końcu sieć obozów zagłady?
3,5 miliona polskich Żydów słysząc co się dzieje w ZSRR nie mogłoby spać
spokojnie. Kwestią czasu byłaby prośba Hitlera, bądź innego nazistowskiego
dygnitarza o ich wydanie. Polska leżała w zbyt „gorącym” miejscu, jako kolonia
najlepszych, ale jednak Słowian- musiałaby zostać oczyszczona z Żydów w bliżej
nieokreślonym czasie. Czy Polacy mogliby spokojnie przyglądać się, jak
niemiecki „sojusznik” eksterminuje jedną z naszych mniejszości i to na naszym,
domowym podwórku? Jaki by zły nie był stosunek do pojedynczych Żydów to wydanie
ich Niemcom ( a więc na pewną śmierć) zrównałoby polską władzę i administrację
z hitlerowskimi zbrodniarzami. Prawa człowieka łamano również i w II RP ,
jednak Polacy nie wydaliby Żydów nawet na prośbę o „oczyszczenie” o groźbie czy szantażu dyplomatycznym nie wspominając. Inną sprawą jest postawienie się fuhrerowi - kto z
rządzącej sanacji byłby taki odważny by powiedzieć Niemcom stanowcze „nie”?
Sprzeciw wobec
wydania Żydów doprowadziłby do końca współpracy z Rzeszą. Nie
pozwoliły by na to: agresywna chęć panowania reżimu Hitlera eksploatującego
sojuszników niczym okupowane kraje jak i niepokorny naród polski- wychowany w
duchu patriotycznym, miłujący dopiero co uzyskaną niepodległość. Nawet jeśli Beck zgodziłby się na alians
polsko- niemiecki, prawdziwe oblicze hitlerowskiego reżimu skłoniłoby władze
naszego kraju do jak najszybszego wyjścia z sojuszu. Sprawa żydowska była
priorytetem Hitlera, a w tej kwestii żaden cywilizowany rząd polski, (nawet
taki idący na szereg innych ustępstw terytorialnych czy gospodarczych), nie potrafiłby
z nim „współpracować”.
Czy zatem mamy
podstawy by myśleć zgodnie z zychowiczowską myślą, w której Polacy wytrwaliby z
obsesyjnie antysemickim sojusznikiem do co najmniej 1942 roku (kiedy to
zachodni alianci przystąpiliby do wojny) nie wydając swoich Żydów ? Przyznam
się szczerze, że wydaje mi się to niemożliwe – wcześniej czy później
ponieślibyśmy za nich swoje konsekwencje.
0 komentarze:
Prześlij komentarz