Co to były za Mistrzostwa Świata… Jeszcze dni temu kilka obawy, że nasza reprezentacja wróci
z Włoch z zerowym dorobkiem medalowym wydawały się bardzo prawdopodobne. A wróci z trzema medalami,
po jednym złotym, srebrnym i brązowym! Nastroje w ekipie zmieniły się w ciągu kilku dni o 180 stopni; kadra,
szczególnie skoczków, może czuć się spełniona. Nasi medaliści
wywalczyli swoje krążki w kompletnie różnych sytuacjach.
Tour the Ski, którego etapy miały miejsca we włoskich
trasach, wręcz zdeklasowała swoje rywalki. Poza jedną, która nie startowała-
Marit Bjoergen… Norweżka w tym czasie „znikła” i przygotowywała się do imprezy
sezonu w ciszy i skupieniu. Złote medale Bjoergen za sprint i łączone techniki
na 15 kilometrów, przy jednoczesnej medalowej absencji Kowalczyk, postawiły
naszą biegaczkę w trudnej sytuacji. Naszej Justynie pozostał jedynie „jej”
dystans- 30 km stylem klasycznym.
Początki mistrzostw nie zapowiadały sukcesów. Wiarę na medalowe aspiracje pokładaliśmy przede wszystkim w Justynie Kowalczyk. Liderka Pucharu Świata jechała do Włoch z przekonaniem, że jest naprawdę mocna, ale co równie ważne, że włoska ziemia przynosi jej szczęście. W turnieju
Początki mistrzostw nie zapowiadały sukcesów. Wiarę na medalowe aspiracje pokładaliśmy przede wszystkim w Justynie Kowalczyk. Liderka Pucharu Świata jechała do Włoch z przekonaniem, że jest naprawdę mocna, ale co równie ważne, że włoska ziemia przynosi jej szczęście. W turnieju
Srebro Kowalczyk na 30 km
„klasykiem” jest sukcesem, choć wolałbym, żeby na najwyższym stopniu podium nie
stała ponownie Marit Bjoergen. Trzeba przyznać, że były to jej mistrzostwa.
Norweżka panowała niepodzielnie (4 złota i srebro), zwyciężała zarówno w kilkurundowych sprintach, 15-sto kilometrowym stylu mieszanym, jak i na trasie
30-sto kilometrowej „klasykiem”, na którą jej polska rywalka rzuciła wszystkie
swoje siły. I miała oczywiście najlepszą drużynę.
Statystyki są bezlitosne, „tylko”
jeden medal Kowalczyk, na tle pięciu Bjoergen, nie daje powodów do zachwytu. Ale
nawet w tym przypadku nie potrafimy uszanować choćby srebra. Trener Aleksander
Wiertelny, jak i był mistrz świata w biegach Józef Łuszczek mówią o złej
taktyce, przez którą Polka straciła możliwość walki o złoto, jeszcze inni
narzekają, że start w sztafecie osłabił siłę Polki przed „jej” biegiem. Dyskusja
wydaje się nie mieć końca, cieszyć może postawa samej Kowalczyk. Podziękowała kibicom
za doping i atmosferę, cieszy się ze swojego srebra, ale myślami jest już przy
kolejnych biegach. Kryształowa kula za sezon jest bowiem na wyciągnięcie ręki.
Pozostałe medale są zasługą skoczków
narciarskich. Wielu z nas zastanawiało się po zakończeniu kariery przez Adama
Małysza, kiedy, a raczej czy kiedykolwiek jeszcze zdobędziemy medal na skoczni
narciarskiej.
Największą radość sprawił Polakom Kamil Stoch. Złoty medal z wielkiej skoczni w Predazzo, smakował zwycięzcy tym bardziej, że nasz lider zaznał kilka dni wcześniej przykrej porażki na średniej skoczni. Już wówczas był pretendentem do medalu, połowa sukcesu była za nim- plasował się na drugim, medalowym miejscu po pierwszej serii. Niestety, zbyt krótki skok pogrzebał jego szanse i spadł na ósme miejsce.
Największą radość sprawił Polakom Kamil Stoch. Złoty medal z wielkiej skoczni w Predazzo, smakował zwycięzcy tym bardziej, że nasz lider zaznał kilka dni wcześniej przykrej porażki na średniej skoczni. Już wówczas był pretendentem do medalu, połowa sukcesu była za nim- plasował się na drugim, medalowym miejscu po pierwszej serii. Niestety, zbyt krótki skok pogrzebał jego szanse i spadł na ósme miejsce.
W konkursie na wielkiej skoczni nie
powtórzył już tego błędu. Panował bezdyskusyjnie, od pierwszych sekund po
wylądowaniu pierwszego skoku po ogłoszenie ostatecznych wyników. Kamil
zwyciężył pewnie, choć nie bez pomocy matematycznej strategii trenera. Ukłony w
stronę Łukasza Kruczka, decyzje o zmianie belki startowej, to dziś nieodzowny
element dyscypliny. Kluczowe były jednak silna psychika skoczka oraz
determinacja i niezłomnej wiara w odniesienie sukcesu. Po dziesięciu latach
Predazzo wciąż polskie, mamy mistrza świata!
Przebiegu sytuacji w konkursie
drużynowym skoczków nie przewidziałby pewnie sam Hitchhock. Polacy po cichu
aspirowali do medalu, choć grono kandydatów do obsady podium było większe niż ilość
miejsc na nim. Nasi robili swoje, skakali przyzwoicie (Kot, Żyła), bardzo
dobrze (Kubacki) i rewelacyjnie (świeżo upieczony mistrz świata Stoch wygrałby
konkurs indywidualny, gdyby liczono dwa skoki osobno). Werdykt po ośmiu skokach
2. serii był dla sportowca najgorszy z możliwych: 4 miejsce i strata 0,8 punktu
do trzecich Niemców… Wychodziło 0,1 pkt. na skok. W przeliczeniu na metry:
przegraliśmy medal o 40 centymetrów. I oczywiście z Niemcami.
I gdy wydawało się, że początek
nerwówki w stylu polskim będzie kwestią czasu i żal rozleje się po polskich forach,
z Włoch dotarły wiadomości o nieprawidłowo przyznanych punktach dla Andersa
Bardala z Norwegii. Norwegowie spadli na
4. miejsce, a na podium wskoczyli Polacy! Po raz pierwszy w historii
„biało- czerwoni” zostali medalistami mistrzostw świata w skokach, nie dokonali
tego nigdy wcześniej, nawet kiedy apogeum mistrzowskiej formy przed 10-cioma
laty w … Predazzo osiągał Adam Małysz.
Nowy mistrz- Kamil Stoch- fantastycznie
pociągnął drużynę, to przy nim „biało- czerwoni” zostali nagrodzeni za lata ciężkiej
pracy. Na samą myśl o medalu w zespole, machnęlibyśmy z niedowierzaniem ręką. Mało
kto się spodziewał, że nasi zrobią postęp, że będzie w czasach „po Małyszu”
lider, który zmotywuje pozostałych. Medal to zasługa wszystkich , także pozostałej
trójki (Maciej Kot, Piotr Żyła, Dawid Kubacki), jak i… złej kalkulacji
matematycznej w ekipie norweskiej. Ta ostatnia nie umniejsza jednak sukcesu
Polaków. Doczekaliśmy się drużyny na
medal w mistrzowskiej imprezie.
Jakiż to kalejdoskop emocji zafundowały
nam mistrzostwa we Włoszech. Był niedosyt i smutek po porażce na skoczni i
gdybanie po pechowym upadku, były łzy i uśmiechy ze szczęścia, polskie flagi na
ceremonii oraz nowy mistrz niesiony na barkach kolegów z drużyny. I szczęśliwa
drużyna, której tego dnia sprzyjał łut szczęścia.
0 komentarze:
Prześlij komentarz