Zarażony nową pasją? Chyba
za wcześnie na taki entuzjazm, ale po drugiej jeździe na rolkach wiem, że chcę „szybciej,
mocniej, więcej”.
Pierwszą jazdę odbyłem kilka minut po zakupie. Boisko
hokejowe na Czechowie, równiutkie jak decha. Swoją drogą jedyne do nauki jazdy
na rolkach, korzystając z band. Warunki marzenie.
Względną równowagę miałem opanowaną już w sklepie.
Druga jazda już bez podpórki, w parku. W miarę równym, na tym etapie to rzecz najważniejsza. Koncentruję się na „jodełce”, czyli wyciąganiu nóg od środka na zewnątrz.
Druga jazda już bez podpórki, w parku. W miarę równym, na tym etapie to rzecz najważniejsza. Koncentruję się na „jodełce”, czyli wyciąganiu nóg od środka na zewnątrz.
Delikatna, powolna jazda, a już cieszy…Płynę, tylko że w pionie.
Daję sobie czas. Trzeba pobyć w rolkach co najmniej z kilka godzin i
pochwycić kilka cennych porad, celem efektywnej nauki. O trikach na razie nie marzę. Niejedna gleba przede mną.
Ale w końcu ma być szybciej, mocniej, więcej... J
0 komentarze:
Prześlij komentarz