Choć nie jest to sezon dobry dla polskich skoczków, mogą oni standardowo liczyć na wsparcie niesamowitych kibiców. Do dla nich, latających na smarowanych deskach bez spadochronu filigranowych husarzy Zakopane co rok odwiedza kilkadziesiąt tysięcy kibiców. Do moich blogowych zapisków z wyjazdu dołączam naciekawsze zdjęcia i filmy.
W tegorocznym Pucharze Świata byłem medialnym kibicem. Albo kibicowskim dziennikarzem, z ramienia portalu Skokipolska.pl. Jak zwał tak zwał, możliwość pracowania w profesjonalnym Biurze Prasowym skoczni, oglądania głównych sprawców imprezy jak na tacy, i oczywiście ta zakopiańska publika tworzyły swojego rodzaju klimat, dla którego warto pracować cały rok.
Po piątkowych nie-skokach obawialiśmy się niezbyt optymistycznych prognoz. Podczas weekendu miało wiać równie mocno, za nami był już jednoseryjny konkurs w Wiśle. Udało się, natura (a może fortuna) była tym razem po stronie skoczków, kibiców i entuzjastów skoków narciarskich z całego świata. Sobotnie i niedzielne skoki udało się przeprowadzić sprawnie.
Peter Prevc i jego koledzy ze Słowenii mogli liczyć na ciepły doping grupki kibiców z tamtejszego kraju. Stawiali się podczas dwóch konkursów na Wielkiej Krokwi tuż koło akredytowanych dziennikarzy.
Sam Prevc czuł się wręcz jak u siebie - nasi animatorzy oddawali głos przed jego skokiem koledze po fachu z Planicy Bojanowi Makovcowi, który na tamtejszym mamucie nakręca swoich rodaków. Swoich fanów w na dziennikarskim sektorze miał też Anders "Superman" Bardal, pechowy nieobecny zawodów (złamał nadgarstek przy upadku w Wiśle).
W niedzielnym konkursie, rozgrywanym według harmonogramu od godziny 14, Zakopane i Wielką Krokwiew otoczyła mgła. Przez górskie mleko zdyskwalifikowany został Austriak Thomas Diethart, który szukając w mgle swojego trenera z chorągiewką, nie zobaczył zielonego światła startowego. Uczynił to na czerwonym, co skutkowało sportowym mandatem, czyli dyskwalifikacją.
Z każdą kolejną minutą niedzieli odkrywało się nam coraz więcej skoczni. Jeśli na samym początku nie było jej widać sprzed Biura Prasowego (!), to pod wieczór wyłonił się nam kawałek rozbiegu. Zobaczcie sami.
W przerwach między treningami, kwalifikacjami i seriami konkursowymi odbyłem kilka szybkich kursów: Biuro Prasowe - skocznia. Kiedy zdajesz sobie sprawę, że w sąsiedztwie obok siędzą panowie z "Rzeczpospolitej", "Przeglądu Sportowego", na chwilę do pomieszczenia wpadną Włodziemierz Szaranowicz, Bartosz Heller czy Maciej Kurzajewski, czujesz, że ta profesja naprawdę ma sens.
Na trybunach i wokół nich panowała szampańska atmosfera. Muzyka, tysiące brzęczących trąbek i biało-czerwonych postaci, po prostu Puchar Świata w Zakopanem. Po prostu zobaczcie i posłuchajcie.
Rozpieszczał nas też Miś Krokiewka. Sam prosił się o przybijanie z nim piątek. Biało-czerwony
Główni bohaterowie przechodzili wzdłuż band, wystawieni na setki propozycji przycupnięcia na chwilkę. Szanse na wywiad, zwłaszcza po pierwszej serii były niewielkie, ale na zdjęcie, pamiątkowe zdjęcia czy autografy jak najbardziej.
Oraz kibice, najczęściej bliscy znajmomi członków sztabów reprezentacji.
I oczywiście nie byłoby tak magicznie i szczęśliwie w tym miejscu, gdyby nie najważniejszy czynnik i główny sprawca euforii, czyli Kamil Stoch. Walka rozgrywała się na punkcie HS skoczni (134 metry), w notach sędziowskich, na szczęście wiatr nie zadecydował o różnicach.
*materiały własne
2 komentarze:
Serdecznie zapraszam na mojego bloga na wpis o Zakopanem. Zachęcam do obserwacji bloga, polubienia fanpage oraz wymiany spostrzeżeń :)
https://facebook.com/dowyprobowania
http://dowyprobowania.blogspot.com
Dolina Kościeliska, Fabryka Cukierków, Krupówki i inne... zapraszam!
Fajnie jest moc oglądać takie wydarzenia na żywo :)
Prześlij komentarz