Stanie się świętym w
XXI wieku nie sprzyja refleksji, zwłaszcza jeśli mowa o Polaku. Jeszcze przed
wyniesieniem na ołtarze wizerunek Jana Pawła II został wykorzystany
politycznie. Karol Wojtyła znalazł się nawet na plakacie ateistycznej fundacji
ze swoją… konkubiną. Na deser zostają setki pomysłów na gadżety z podobizną Polaka. Gdzie w tym wszystkim podziewa się sacrum?
Rewelacja z rzekomą konkubiną to sprawa z lokalnego podwórka. W dodatku zmierza ku dobremu – fundacja zdecydowała się na cofnięcie billboardu po reakcji
społeczności Lubelszczyzny. Autorzy plakatu mają teraz na karku prokuraturę i
proces cywilny. Nie taka błahostka skoro sprawą w mieście Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego zainteresował się były prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Na tym nagonka na papieża się nie kończy. Na wielu forach z
gazeta.pl włącznie internauci wyprzedzają się w obraźliwych komentarzach o
błogosławionym Polaku. Co jak co, ale ściganie ludzi po numerze IP ich komputerów jest dużo trudniejsze niż w przypadku jawnie działającej fundacji.
Jak się okazuje nie tylko środowiska lewicowe i
antyklerykalne wykorzystują wizerunek Polaka do krytyki. Z niedawnej okładki
tygodnika „W Sieci” patrzy na nas Karol Wojtyła z zaciśniętą pięścią, jakby
wygrażał swoim przeciwnikom. Nad nim widnieje napis „Papież Polak byłby
wściekły na III RP”.
fot. wirtualnemedia.pl |
Przecież zdawał sobie sprawę w którą stronę
zmierza współczesny świat, a z nim Polska, świeży narybek europejskiej
wspólnoty. Jan Paweł II nie mieszał się do polityki, nigdy tego nie chciał.
Pragnął Polski uwolnionej z jarzma komunizmu, która nie zatraci swoich wartości.
Dla podtrzymywania silnej wiary w sercach rodaków nigdy nie angażował się po
stronie jednego obozu politycznego.
Co sądziłby o podziale politycznym kraju trwającym od
jego pogrzebu, a utrwalonym przez katastrofę pod Smoleńskiem? Czy załamywałby
ręce nad inwazją zachłannej konsumpcji i odejściem od
Boga, rodziny i modlitwy na rzecz pracy i zabawy w myśl renesansowego Carpe Diem? Stawiał wyzwania wielu
wcześniejszym problemom, alternatywa w stylu "gdyby żył w 2010 roku,
to…”, nie ma większego sensu.
Wysuwanie wniosków na podstawie oględnie pojmowanych
przemian światopoglądowych jest co najmniej odważną sprawą. Szymon Hołownia
stwierdził, że większość z nas nie odrobiła lekcji papieża ostatnich lat
pontyfikatu. Czyż nie twierdzi tak większość z nas? Słabsi już dawno popłynęli
w stronę komercji, przyziemności, pokazowych mszy i świąt. Kto odrabia lekcje
papieża i jest silny wiarą ten swoje wie.
Cezary Michalski z „Krytyki Politycznej” uważa z kolei, że
przez kanonizację Polak stanie się nietykalnym, a patos świętości będzie
zakrywał ludzkie słabości Jana Pawła II. Czyli lewicowa klasyka. Dziewięć lat
dyskusji, krytyki, a czasem – jak w przypadku rzekomej konkubiny – obrażania
uczuć religijnych okazuje się za mało. Niewykluczone że po kanonizacji wypłyną
kolejne afery.
Tuż przed kanonizacją ruszyła też akcja z gadżetami. Podobizny
papieża zdobią m.in. zapalniczki, łyżki, naparstki, ozdoby choinkowe, pojawiła
się nawet butelka amaretto. O tym jak blisko od kreatywności do bezmyślności
świadczą kolejne pomysły. Przez znajomego znalazłem namiary na pendriva, napój energetyczny „Święta moc”, kosz na śmieci, czy grę a`la Bush vs. bin Laden po zamachach na WTC.
Tym razem z papieżem w roli głównej.
Wierzę, że większość Polaków, zmęczonych
polityczno-smoleńskim jadem zachowa się tak jak w 2005 roku. Modlitwa i retrospekcja znaczą dla wierzących więcej niż dyskusja i efektowne gadżeciarstwo.
2 komentarze:
wstyd i hańba
Że niby sam artykuł, czy jego temat? Może warto uzasadnić komentarz? Mnie się podoba, bo lubię autora i wierzę w jego talent:)
Prześlij komentarz