![]() |
złote medale igrzysk w Soczi, fot. ntn.pl |
Złote igrzyska – takiego scenariusza nie odważylibyśmy się
przewidzieć przed rozpoczęciem zmagań w Soczi. Nie minął tydzień a doczekaliśmy
się dwóch złotych medali, w wykonaniu Kamila Stocha i Justyny Kowaczyk! A nie
jest to koniec polskich aspiracji medalowych w Soczi.
Zdominowali konkurencję
Dwójka naszych faworytów zmagała się z ogromną presją
rodaków, którzy już przed igrzyskami wieszali im olimpijskie krążki. Stoch –
pucharowy dominator, lider rankingu skoczków – był jednym z głównych faworytów
do medalu. Zaraz obok niego stawiano równie obiecującego, depczącego Polakowi
po piętach w Pucharze Świata Petera Prevca ze Słowenii, do medalu pretendowali
też austriacki hegemon Gregor Schlierenzauer, czterokrotny medalista ZIO Simon
Ammann, japoński weteran Noriaki Kasai. Jak to zwykle bywa kandydatów do
obsadzenia podium na normalnej skoczni było więcej niż miejsc na nim.
Konkurs na normalnej skoczni był spektaklem jednego
człowieka. Pierwszy skok skoczka z Zębu i od razu rekord skoczni! 105,5 metra,
nieco niższe noty za styl (prawie na wywłaszczeniu) dawały kilka punktów
przewagi nad drugim Bardalem. Drugi skok (103,5 m) i kilkanaście punktów
przewagi nad kolejnym Prevcem – to już był nokaut. Skoczek ze złotym kaskiem i
symbolem Polskich Sił Powietrznych dał nam powody do ogólnonarodowej euforii. Z
Soczi słuchaliśmy pięknego, dwuzwrotkowego Mazurka Dąbrowskiego.
Dzisiaj do Stocha dołączyła w pięknym stylu Justyna
Kowalczyk. W biegu na 10 kilometrów techniką klasyczną biegła jak natchniona.
Start na tym dystansie był indywidualny – dlatego zawodniczki musiały mierzyć
się tylko z czasem i własnymi słabościami. Obawialiśmy się z kolei o stopę naszej mistrzyni – ostatnie
dni i tygodnie cała ekipa lekarska Kowalczyk stawała na głowach i nogach, by
nasza biegaczka mogła wystartować w ulubionym stylu z jak najmniejszym bólem.
Od środków przeciwbólowych nie dało się uciec.
Justyna Kowalczyk, tak jak Kamil Stoch, zwyciężyła w stylu
wielkiej mistrzyni, królowej swojej konkurencji, dystansu i stylu klasycznego.
Nad drugą Charlotte Kallą miała 18,4 sekundy przewagi, nad trzecią Therese
Johaug 28,3 sekundy. Największa rywalka Polki, Marit Bjoergen, sensacyjnie
znalazła się poza podium – ze stratą 33,4 sekundy była dopiero piąta. Ona i
druga Szwedka przyznały po biegu, że Justyna zasłużyła na złoto, że to był jej dzień,
jej dystans. Ile w tym kurtuazji, a ile podziwu – tego nie wiem. Dzięki
sukcesowi Kowalczyk osiągnęliśmy już po tygodniu najlepszy dorobek w historii
zimowych igrzysk (dwóch złotych medali na jednych igrzyskach jeszcze nie
mieliśmy).
Szanse na kolejne medale
A na tym Polacy nie kończą igrzysk! Kamil Stoch w sobotę (15
lutego) będzie walczył na dużej skoczni w Krasnej Polanie o drugi medal, a
forma jaką dysponuje w treningach (dziś wygrał jeden z nich, choć dzień
wcześniej upadł – na szczęście nic się nie stało!). stawia go przed kolejną
szansą medalową. Justynie Kowalczyk został najdłuższy dystans – 30 kilometrów
stylem dowolnym. Pobiegnie w nim 23 lutego, ostatniego dnia igrzysk. Również
będzie kandydatką do medalu, co najmniej do brązowego medalu. Są też polscy skoczkowie, natchnieni występem Stocha, ale i
świetnym osiągnięciem Macieja Kota (7. na normalnej skoczni) i Jana Ziobry (13.
miejsce). Jeśli przeniosą skuteczną formę na większy obiekt szansa na medal
będzie i to spora.
Z poza narciarskich szans pozostają nam łyżwiarze szybcy.
Nasz najszybszy sprinter, Zbigniew Bródka, w sobotę pobiegnie (poszusuje?) na
1500 metrów. Konkurencję ma piekielnie mocną, ale i sam jest śmiałym kandydatem
co najmniej do brązu. A może do czegoś więcej? Trzymajmy kciuki w najbliższy
weekend.
Sztafety pań i panów zaprezentują się 22 lutego. W Vancouver
przed czterema laty nasze panczenistki zaskoczyły świat zdobywając brązowy
medal. Czy któraś z naszych drużyn sięgnie po brąz? Emocje na torach łyżwowych
będą dopiero pod koniec igrzysk.
0 komentarze:
Prześlij komentarz