Temat nowych mediów i dziennikarstwa w przyszłości poruszam
nie bez przypadku. Wszyscy widzimy jaką ewolucję przechodzi elitarno –
warsztatowa jeszcze niegdyś profesja. Aby przetrwać i zaistnieć w dobie
internetu dziennikarze, ale też wszyscy aktywiści, kreatorzy i pośrednicy informacji
muszą poznać i zrozumieć mechanizmy działania
Google` a czy Facebooka.
Do wpisu skłoniły mnie refleksje po konferencji
dziennikarskiej na "mojej" uczelni. Działo się całkiem sporo. Był panel
poświęcony mediom lokalnym, spotkanie i przemowy naczelnych i wice naczelnych
największych mediów na Lubelszczyźnie, w końcu – szkoda że tak krótki – wykład o
mediach w przyszłości, zarówno tych tradycyjnych, jak i tych wykorzystujących społecznościowe
platformy.
Oderwanie mediów od Facebooka, Twittera czy innych pośredników w przekazie oznacza – w dobie informacyjnego bombardowania i faktycznego zasiedzenia w wirtualnym świecie –
pozostanie w tle za konkurencją. Mniej klinięć, mniej oglądnięć równa się przecież mniej
reklam i przekierowań, czyli mniej dodatkowego zarobku. Z tym „problemem” mierzą się wszystkie media. Zarówno „Washington
Post” jak i „Kurier Lubelski”, Radio „Zet” czy gminna stacja internetowa.
Wszystkie wykorzystują do swojej promocji i zwiększania zasięgu
społecznościowych pośredników.