Łączy misję dziennikarską z przesłaniem marketingowym.
Copywriting, bo o nim mowa, to nie tylko pisanie tekstów do publikacji i reklamy.
Ten najwyższego kalibru to po prostu etap artystyczny, który polega na
znalezieniu gry słownej, która utkwi w pamięci w stylu „Ikea. Ty tu urządzisz”,
„Nike. Just do it!” czy „No to Frugo”. Czy copywriting może być alternatywą dla
studentów i adeptów dziennikarstwa?
Brak polskiego odpowiednika
Copywriting jako profesja jest jeszcze młodsza od
dziennikarstwa, jego początki datuje się na pierwsze lata XX wieku w państwach
anglosaskich. O tym, że jest to młoda i raczkująca u nas profesja, świadczy
choćby fakt, że copywriter nie doczekał się zwartego i jednolitego polskiego
odpowiednika, który utrwaliłby się w świadomości ludzi niepracujących słowem
pisanym. Najbliższe pierwowzorowi są dwie wersje. W słowie „tekster” nie pasuje
połączenie słowa „tekst” z końcówką „-er”. Zasłyszany po raz pierwszy taki
wyraz intuicyjnie kieruje naszą wyobraźnię do maszyny mechanicznej produkującej
gotowe teksty (toster). Z kolei „tekściarz” – swoją drogą wyraz potoczny –
wysuwa naturalne skojarzenia z kobieciarzem czy śmieciarzem, w tym przypadku
„-arz” odnosi się do lekceważących przykładów. Dwuczłonowy „autor tekstów”
wiąże się ściśle z tekściarzem, mianem którego określa się autorów piosenek,
skeczy, scenariuszy. Autor tekstów to definicja zbyt otwarta i dostępna
praktycznie dla każdego – czy napiszemy komentarz do transakcji, esej czy pracę
doktorską, określimy się mianem autora tekstu. „Redaktor tekstów” brzmi lepiej,
moim zdaniem najbliżej mu do copywritera, choć ciągle jest to definicja
określająca zbyt szerokie spektrum ludzi zajmujących się ogólnodostępną
czynnością, jaką jest redagowanie tekstów. Z kolei „twórca tekstów do
publikacji” jest nazwą kompletną, ale zbyt długą, dlatego też dla jasności i
zwięzłości pozostaje angielski „copywriter”.
Nazewnictwa w ofertach pracy i stanowiskach ciąg dalszy
W rekrutacjach na stanowisko copywritera spotkać można
wiele wersji. Większość
pochodzi z angielskiego. Content manager, junior content specialist, communication
and research specialist, linkbuilder – to wersje zagraniczne. „Mieszańców”
mamy też kilka, w ofertach pracy dla copywritera znajdziemy m.in. młodszego content
managera, specjalistę do spraw SEO (search engine optimalisation). Wspomniany
redaktor i autor tekstów oraz pozycjoner to przykładowe polskie określenia
człowieka, który zajmuje się tworzeniem szerokiego spektrum tekstów: od stron
internetowych, przez scenariusze i książki po slogany do reklam telewizyjnych.
Autor-widmo pisze nie tylko artykuły, ale i książki. Taki człowiek "z zaplecza" nazywa się ghostwriter.
Firma lub freelance
Copywriter ma dwie ścieżki wyboru, lecz, co ciekawe, w obu
może realizować się jednocześnie. Pierwsza z nich to praca dla firmy, której
działalnością gospodarczą jest znajdowanie klientów i wykonywanie dla nich
tekstów rozumowanych jako zamówienie. Przeważnie copywriterzy-studenci pracują
zdalnie, łapiąc pomiędzy zajęciami i innymi obowiązkami niezbędną do pracy
sieć. Drugą możliwością pracy w copywritingu jest praca z indywidualnymi
klientami, czyli freelance. Tylko od nas zależy, ile czasu poświęcimy na
pisanie i jaką formę umowy ustalimy z zamawiającym teksty.
Wolni strzelcy to nie tylko wykształceni
filologowie lub dziennikarze, ale również absolwenci nauk ścisłych i
medycznych. Słowem, każdej profesji i dziedzinie zainteresowań, którą mogą, a co najważniejsze, potrafią opisywać. Najważniejsze jest obudowanie wiedzy warsztatem pisarskim, którego
dowodem jest portfolio. To ostatnie jest dla copywritera, ale i dla grafika czy
programisty, ważniejsze niż życiorys zawodowy czy list motywacyjny. Dlatego też
piszący specjalistyczne teksty medyczne, budowlane, a już na pewno sformalizowane prawnicze
ustalają swoje stawki za tekst (lub tysiąc znaków) znacznie wyżej niż
historycy, czy filolodzy. Do podziału na specjalizacje
dochodzi kwestia osobistej samo-wyceny. Widełki są szerokie, co widać choćby w
serwisach z usługami tekstowymi typu Oferia czy Getak, ale i prywatnych blogach copywriterów. Budujący swoje portfolio
między zajęciami studenci zadowolą się złotówką za tysiąc znaków tekstu
sprzedażowego (presell page), natomiast wieloletnich specjalistów, którzy
przebierają w ofertach, nie interesuje stawka niższa niż kilkanaście złotych za
tysiąc znaków ze spacjami. Specjaliści od sloganów reklamowych, twórcy nazw marek oczekują od kilkudziesięciu do kilkuset złotych za pojedynczą usługę.
Codzienność w pracy copywritera nie jest tak przyjemna, jak
mogłoby się wydawać. Czytam i weryfikuję ten stan z forum zawodowców
utrzymujących się tylko z działalności pisarskiej i wydawniczej. Na pracę w
zaciszu biurka firmowego (nierzadko łączoną ze zleceniami prywatnymi w domu)
mogą pozwolić sobie jedynie branżowi weterani, mający za sobą setki kompletnie
różnych publikacji, od „sprzedażówek” przez tłumaczenia po książki. Początki,
zwłaszcza kiedy dochodzi do tego uczelnia lub inna praca, bywają trudne.
Zaczynający pisać za groszowe pieniądze copywriter musi sam zbudować sobie
miejsce pracy, dorobek w swoim zakątku sieci, wyznaczyć godziny pisania, na
które zupełnie odłączy się od maila, Facebooka czy gier komputerowych. Jeśli
dołożymy do tego brak społecznego przyzwolenia na pracę w domu (głównie starsze
pokolenie rozumujące kategoriami etatu), wychodzi na to, że praca zdalna to
kawał ciężkiej i niedocenianej pracy.
Co pisze copywriter?
Dorabiający od czasu do czasu zwykle nie mogą liczyć na
lepiej płatne, specjalistyczne zlecenia, które wiązałyby się z określoną
ilością poprawek, aż do pełnego zadowolenia klienta. W wachlarzu ich zleceń
dominują te o treściach typowo poradnikowych, np. jak wybrać dobrą lokatę, co
daje picie kawy itp. Są to teksty nie tyle sprzedażowe, co pozycjonujące
stronę, bloga czy serwis według określonych słów kluczowych. Nie zawsze są to
treści wysokich lotów, sami klienci mogą poprosić, by nie zawierały szczegółów,
cyfr, specjalistycznych nazw. Do poważniejszej kategorii tekstów zalicza się
opisy stron internetowych, katalogów, produktów wystawianych przez sklepy internetowe.
Opis jako gatunek tekstu odznacza zagęszczeniem konkretnych informacji w
przyjazny dla odbiorcy i potencjalnego kupca sposób. Długość tekstu ciągłego
reklamującego pokrowiec do smartfonów Sony, opis składnika do encyklopedii
kuchennej czy prezentacja jednego z produktów oszczędnościowych banku nie
powinna przekroczyć tysiąca znaków ze
spacjami.
Z racji tego, że nie pracują na pełen etat,
copywriterom-freelancerom nie przysługują żadne świadczenia, urlopy ani
ubezpieczenia, gdyż rozliczają się na umowie o dzieło, najczęściej z
przekazaniem praw autorskich. Jeśli pisanie jest dla nich jedynym źródłem
utrzymania (ewentualnie kluczowym) sami muszą zadbać o emeryturę, np.
otwierając, już na etapie stabilizacji finansowej, konto w trzecim filarze, np.
IKE lub funduszu inwestycyjnym. Tylko zawodowcy piszący na pełny etat dysponują pakietem socjalnym,
płatnym urlopem i ubezpieczeniem.
Copy-Anonim
Z umowy o dzieło przekazującej prawa autorskie wynika
kolejna specyfika pracy copywritera – anonimowość. Dziennikarz, korespondent, rzecznik
prasowy – każdy z nich zostawia pod tekstem swoje imię i nazwisko, ewentualnie
inicjały lub skrót. W Internecie pozwala to na zbudowanie dorobku poprzez
zgromadzenie odpowiedniej bazy linków, które prowadzą do portali, blogów.
Takich „autorskich” dowodów z reguły nie posiada copywriter. Sprzedaje on intelektualną
usługę (prawo autorskie majątkowe) zamawiającemu, ale jako właściciel
niezbywalnych praw autorskich ma prawo do dysponowania roboczą wersją
tekstu-usługi. Po tytułach próbek bez problemu znajdzie dowód swojej pracy na
dziesiątkach stron, katalogów, blogów i tym podobnych.
Biorąc pod uwagę specyfikę XXI-wiecznej pracy nad tekstem,
wypada powiedzieć, że są to mistrzowie klawiatury. Esencją pracy dobrego copywritera
jest kreatywny umysł gotowy do wielogodzinnego myślenia, zdolność wyszukiwania potrzebnych informacji i „strzelanie” klawiaturowych
kombinacji z prędkością karabinu maszynowego. Twórca tekstów reklamowych i
publikacji, tak jak dziennikarz, jest zawodem wolnym, uprawianym w
copywriterskiej redakcji (biuro firmy, biuro co-workingowe), ale także w
zaciszu domowego biurka i z kubkiem kawy w pobliżu.
------------------------------------------------
Artykuł z majowego "Polformance", magazynu studentów Politologii UMCS
3 komentarze:
Zgadzam się, kreatywny umysł Copywritera to podstawa.
Zapraszam do mnie!
Moje pierwsze kroki w copywritingu stawiałem na fanpage'ach facebookowych. Niedawno przeszedłem też przez publikowanie artykułów na blogach na zamówienie. Aktualnie realizuję zlecenie na teksty, które muszę dostarczyć w formie pisemnej w dużym nakładzie. Poszukuję odpowiedniej drukarni. Znalazłem: wrocław drukarnia. Czy ktoś korzystał z ich usług?
Każda firma w jakiś sposób musiała się rozwijać. Powinniście korzystać i wybierać jakieś najlepsze opcje. Koniecznie powinniście zerknąć sobie na stronę Pla.partners , aby zapisać kontakt, jeśli będzie Wam w biznesie potrzebne jakiekolwiek doradztwo. Moim zdaniem korzystanie z doradztwa to świetna sprawa i jest z czego korzystać, bo każdy znajdziecie odpowiednią pomoc dla siebie. Sam kiedyś nie byłem przekonany, a teraz korzystam cały czas. Trzeba korzystać z pomocy, jeśli jest taka możliwość.
Prześlij komentarz