Standardy lecą
w dół
Wszyscy
przyjęci na pierwszy rok studiów muszą zaliczyć czterogodzinne szkolenie z
akademickiego savoir-vivre. Emocje wywołuje nie tyle samo szkolenie co
sytuacja, która zmusiła władze uczelni do jego wprowadzenia. Pracownicy UMCS
coraz częściej zderzają się z niegrzecznością, wszędobylskim luzem, o
znajomościach etykiety i bardziej zaawansowanego savoir-vivre wśród studenckiej
braci nie wspominając.
Warto w tym
miejscu cofnąć się do jednej historii. Choć nie dotyczy naszej uczelni to dała
zdecydowanie niepochlebny obraz studiowania. Czytaliśmy o niej na
łamach lubelskiej „Gazety Wyborczej”. Dotyczyła studenta Politechniki
Lubelskiej, który na obronie był zszokowany tym, że musiał wybierać i
odpowiadać na trzy ze stu pytań w puli egzaminacyjnej. Tamta historia ożywiła
dyskusję wokół obron prac dyplomowych, zarówno z punktu widzenia studentów jak
komisji egzaminacyjnych. Kto zna wątek ten wie jak zareagowało forum „Gazety”.
Rok później, we
wrześniu 2014 roku, ta sama gazeta alarmowała już o wielu przejawach niewłaściwych zachowań na naszej uczelni. Podanie o przedłużenie sesji na
postrzępionej kartce, czy zwroty per „Witam”
i „Hej” w komunikacji z dziekanem i
pracownikami to najjaskrawsze przykłady braku dobrych manier. Mniejszych, ale
mimo wszystko, nietaktów popełnianych jest na uczelni wciąż wiele. Czy cztery
godziny obowiązkowych szkoleń mogą chociaż wpłynąć na postawy najmłodszych
stażem studentów?
Za dużo luzu
Obniżenie standardów na uczelni to problem, który
budzi poważny niepokój. – Braki we właściwym zachowaniu wynoszone są
często "z domu" - miejsca pierwszej socjalizacji dziecka.
Nauczycielami ogłady towarzyskiej i strażnikami dobrych manier powinni
być najpierw rodzice, a potem szkoła. Jest to szczególnie ważne w XXI
wieku, w którym człowiek nie może obyć się bez mediów, a tam wzory zachowań
komunikacyjno-językowych są mocno zmodyfikowane. W Internecie czy telewizji
schlebia się - niestety - często niskim gustom – komentuje profesor
Małgorzata Karwatowska prowadząca szkolenia savoir-vivre'u dla studentów
Wydziału Humanistycznego.
Skala zjawiska to jedna odsłona problemu. Kolejną
sprawą jest „wyrównanie” wszelkich braków i niedociągnięć. Część studentów nie
ma żadnych problemów z właściwym witaniem i żegnaniem się, tytułowaniem
pracowników uczelni, czy mailowaniem z profesurą. Na przeciwległym biegunie są
główni bohaterowie powyższych historii i im podobni. Cztery godziny szkolenia, jakkolwiek są krótkim epizodem w
życiu akademickim, stanowią pierwszy punkt odniesienia. – Myślę, że uczelnia będzie „spokojna”, że robi coś w celu poprawy
zachowania wśród studentów. Takie szkolenie jest potrzebne, choćby z jednego
względu. Niektórzy są po prostu niezaznajomieni z zasadami, mogą nie wiedzieć
np. jak zwracać się do wykładowców, jak pisać wiadomości do prowadzących – twierdzi Weronika,
studentka pierwszego roku Psychologii. Jaka jest
przyczyna obniżania się u studentów standardów grzecznościowych? – Sądzę,
że jest to wynik pauperyzacji społeczeństwa i zwyczajów w nim panujących. Mamy
coraz więcej wszechobecnego luzu, który obejmuje strój, styl zachowania czy
sposób wyrażania się – dodaje profesor M. Karwatowska.
Ze szkoleń mogą
skorzystać jedynie studenci pierwszych lat. Wielu wykładowców spokojnie
odesłałoby na takie szkolenie starszych „podopiecznych”, którym savoir-vivre
jest zdecydowanie nie po drodze. Podobnego zdania jest Katarzyna Januszczak,
studentka piątego roku Logopedii. –
Problemy niewłaściwego zachowania dotyczą nie tylko studentów
pierwszych lat. Widząc wielu starszych studentów dochodzę do wniosku, że też
nie znają zasad savoir-vivre na uczelni. Jak zauważa, poprawne i grzeczne zwracanie się do
pracowników uczelni to także okazywanie szacunku starszym ludziom. Ten walor
wychodzi już poza akademicką kindersztubę. –
Pomysł ze szkoleniem z akademickiego savoir-vivre jest bardzo dobry. Niektórzy
studenci naprawdę nie wiedzą jak się zachować. Są zbyt bezczelni, aroganccy,
nie potrafią wyrazić szacunku kadrze uczelni. Kultura polska przede wszystkim
wymaga od ludzi szacunku do starszych osób, tym bardziej o wyższej randze
społecznej – dodaje Kasia.
Drobiazg budzący niepokój
Warto
zaznaczyć, że savoir-vivre nie jest odkryciem tego roku akademickiego. Już w
zeszłym roku nieobowiązkowe wykłady na temat studenckiej etykiety organizował
Wydział Ekonomiczny. Już wcześniej
studenci świeżo po immatrykulacji przechodzili kilka obowiązkowych szkoleń,
wśród których był wykład z etyki. Rozkojarzenie „pierwszaków”, nudne
instrukcje, przepełnione aule – to wszystko sprawia, że te wykłady utożsamiano raczej
z formalnością do odbębnienia. Jeśli chodzi o savoir-vivre ma być inaczej. Sytuacja
staje się bowiem co najmniej niepokojąca.
Żółta kartka,
światło alarmowe – jakkolwiek określilibyśmy sytuację, daje ona do myślenia.
Sprawa sięga daleko poza dziekanaty i mury UMCS. To kwestia wszystkich uczelni.
Znajomość zasad właściwego witania się, żegnania
się, doboru stroju w zależności od sytuacji komunikacyjnej czy grzeczności
internetowej jest kluczowa. Większości z nas, z różnych przyczyn, zdarza się jednak
popełniać większe lub mniejsze błędy w tym zakresie. – Stąd tak ważne jest
uświadomienie studentom norm, które panują na każdej uczelni. Takie sprawy
jak sposób zwracania się do pracownika naukowego czy wysyłanie maila z
odpowiednimi formułami to - wydawałoby się - drobiazgi, ale jakże istotne
drobiazgi. Zmieniają one atmosferę i warunkują skuteczność komunikacji.
Niegrzeczność, nawet niezamierzona, budzi niepokój – twierdzi profesor
M. Karwatowska.
Jak wyglądają kwestie
uczelnianego savoir-vivre poza UMCS? – Uważam,
że jest to fajna inicjatywa. Jestem całkowicie za tym
pomysłem, a nawet za jego ekspansją na inne lubelskie uczelnie – twierdzi Tomasz, student czwartego
roku elektrotechniki na Politechnice Lubelskiej. Jest jasne, że spłaszczenie
relacji wykładowca-student i otoczka bieżących czasów, zachęcająca do szybkiego
przechodzenia na „Ty”, nie sprzyjają budowaniu reputacji uczelni. Także na politechnice bez problemu można
zauważyć ewidentny brak kultury. Takie zajęcia zdecydowanie mogłyby pomóc w
przezwyciężeniu tych niedoskonałości – dodaje Tomek.
Nie tylko grzeczność
Pamiętajmy, że
grzeczność i okazywanie szacunku wykładowcom nie jest równoznaczne ze
znajomością zasad akademickiego savoir-vivre. Można na co dzień nie sprawiać
grzecznościowych problemów, nie przerywać prowadzącemu, a jednocześnie nie znać
zasad kolejności witania w pokoju, w którym przebywa np. pracowniczka zakładu i
profesor, kierownik tegoż zakładu. Kobieta i mężczyzna. Ona z krótszym stażem i
niższym stopniem naukowym. On jest przełożonym, ma wyższy stopień naukowy. Do
kogo zwrócimy się na początku?
Ciemną stroną
sprawy jest umacnianie się stereotypu o niekulturalnych studentach. Nie każdy
studiujący jest przecież chamem, takich uczelnia zdecydowanie nie potrzebuje.
Jeśli większości przytrafiają się błędy to są one małe. Powiedziałbym, że są to
błędziki. Dobrze jednak je ukrywać, a najlepiej eliminować. Pod kątem przyszłej
pracy ma to niebagatelne znaczenie. – Jeśli takie
zachowanie będzie pojawiało się w przyszłej pracy, to… życzę takim ludziom
powodzenia. Na miejscu pracodawcy zdecydowanie nie przyjęłabym kandydata, który
nie ma ogłady i nie wie jak poprawnie zachowywać się w miejscu wykonywania
zawodu – stwierdza Kasia.
UMCS,
mówiąc kulturalnie, „zainterweniował”. Pozostaje wierzyć, że w kwestii
akademickiego savoir-vivre będzie tylko lepiej. Co, miejmy nadzieję, przełoży
się na zwiększenie prestiżu uczelni i więcej szans na rynku pracy.
fotografie: domena pixabay.com (1) i everystockphoto.com (2)