Zakaz wpuszczania psów do Ogrodu Saskiego zgodny z prawem –
orzekł w miniony wtorek Wojewódzki Sąd Administracyjny. Mieszkańcy, którzy od
trzech lat skarżą w sądach ustanowiony przez radę miasta regulamin parku nie
wykluczają, że złożą skargę kasacyjną.
Spór o zapis w regulaminie, zakazujący wpuszczania tu psów
(nie licząc psów przewodników), sięga 2014 roku. Po otwarciu zrewitalizowanego
Ogrodu zapis ograniczający wchodzenie tu z psami, zaskarżyła dwójka mieszkańców
Lublina, Bartłomiej Bałaban i Andrzej Jaworski.
Za pierwszym razem, w 2015 roku, WSA w Lublinie uznał, że mieszkańcy,
choć są właścicielami psów, nie wykazali interesu prawnego w skardze. Ale nie
odpuścili. Odwołali się do Naczelnego Sądu Administracyjnego, zyskując po
drodze merytoryczne wsparcie w osobie Rzecznika Praw Obywatelskich. Wiosną tego
roku NSA ogłosił, że samo posiadanie psa wystarczy, by właściciele czworonogów
odczuwali skutki prawne tego ograniczenia. I skierował sprawę do merytorycznego
rozpatrzenia, jeszcze raz przez sąd wojewódzki.
Rozprawa odbyła się 6 lipca, wyrok ogłoszono w miniony
wtorek.
Odpowiednie wyważenie
Sąd oparł wyrok na zapisach ustawy o samorządzie gminnym
(art. 40, o zasadach i trybie korzystania z gminnych obiektów i urządzeń
użyteczności publicznej). – Ta uchwała nie regulowałaby kwestii utrzymania
czystości. Ustanawiając taki regulamin rada miasta wyważyła zasady użytkowania
tego obiektu – uzasadniał sędzia sprawozdający sprawę.
Na wyrok przełożył się też historyczny i unikatowy charakter
Ogrodu Saskiego. – Ma on wyjątkowe znaczenie w Lublinie. Istnieje 180 lat, jest
jedyną tego rodzaju zorganizowaną zielenią. W wielu tego rodzaju parkach Europy
dopuszczalne są takie ograniczenia – kontynuował.
Zdaniem Sądu rada miasta należycie wyważyła zapisy
regulaminu, a oczekiwania mieszkańców, by władze dodatkowo kontrolowały
sprzątanie po swoich zwierzętach, byłyby „absolutnie irracjonalne”. - Sąd
oddala skargę – orzekł sąd.
Sędzia wyłączył możliwość rejestracji dźwięku i obrazu przy
wyroku, kierując się „interesem sądu”.
Regulamin uniwersalny…
Zadowolenia z rozstrzygnięcia nie ukrywała reprezentująca
miasto prawniczka. – Cieszę się z wyroku. Pokazuje, że miasto wyważyło racje
mieszkańców – mówiła.
Zapytaliśmy również o odniesienie w urzędzie miasta. Ratusz
podkreśla, że jako zarządca parku zagwarantował społeczności uniwersalny
regulamin. – Jest swego rodzaju kompromisem, który musi wyważyć potrzeby różnych
grup użytkowników. Wzorowaliśmy się na rozwiązaniach z podobnych historycznych
parków – mówi rzeczniczka prezydenta Lublina. I
przypomina, że w tej sprawie swoje zastrzeżenia zgłaszali też przeciwnicy
wpuszczania tu psów. – Mieliśmy także wnioski od osób, które chciały spędzać
czas w parku wolnym od zanieczyszczeń.
Czy wykluczający?
fot. Pixabay |
Skarżący nie byli zadowoleni obrotem spraw, ale po cichu
spodziewali się takiego wyroku. – Powinniśmy być szczęśliwi, że można chodzić z
psem po mieście. Wszystkich właściciel psów uznaje się za domniemanych winnych
– mówił Bartłomiej Bałaban. – Już w pierwszym podejściu (2015 rok) sąd
zapobiegawczo podszedł w rozpatrywaniu sprawy. Spodziewaliśmy się tego – dodał
dziennikarzom.
– Czekamy na pisemne uzasadnienie wyroku. Usłyszeliśmy
więcej opinii, niż merytorycznych argumentów. Następnie zadecydujemy czy
składać skargę kasacyjną – dodał Andrzej Jaworski.
Od wtorkowego wyroku (18 lipca) mają na to 30 dni.
Strażnicy nie pouczą w nieskończoność
Mieszkańcy przyłapani z psem w parku, nawet pod smyczą, mogą
teraz liczyć się z mandatem karnym. - Do tej pory stosowaliśmy pouczenia i
zwracaliśmy uwagę. Za brak nadzoru i niesprzątanie Straż Miejska nałożyła w tym
roku po jednym mandacie w kwocie 50 złotych – mówił mi rzecznik Straży Miejskiej w Lublinie.
Dodał też, że po ostatnim wyroku strażnicy
będą mogli karać już za samo wejście z czworonogiem do parku. Wysokość
mandatu to w tym przypadku od 20 do 500 złotych.
0 komentarze:
Prześlij komentarz