
W czerwcu po maturze, ale jeszcze przed jej wynikami, przyjeżdżałem
do Lublina jako turysta-odkrywca. Jak chłopiec we mgle krążyłem z mapą miasta
po kampusie UMCS-u, między KUL-em i Ogrodem Saskim. Zachwycałem się urokami
Starego Miasta. Rozglądałem się za miejscem, w którym spędzę kolejne pięć lat
życia. Kompletnie innego życia.
Rozmawiając z ludźmi, pocieszam się, i Ciebie Czytelniku, że
nie tylko ja odnoszę wrażenie czasowego turboprzyspieszenia na studiach.
Podejmujemy się kolejnych aktywności wychodzących poza semestralne ramy
studiów. Nie zastanawiamy się przy tym, kiedy i jak szybko mija czas. Powiecie,
że niby zawsze tak samo....