Obudzona potęga?

Co wyprawiają nasi skoczkowie w Pucharze Świata - właściwie nie trzeba nic dodawać. Ale jako wieloletni koneser narciarskich uczt nie mogę odmówić sobie komentarza z refleksją.

Los chciał, że zakończyłem sportowo-redaktorską przygodę ze skokami narciarskimi przed sezonem, w którym nasi odbili się z marazmu, zadziwiając cały narciarski świat. Od dzieciaka, aż do pozycji redaktora portalu obserwowałem dziesiątki znakomitych konkursów. Zapaliłem się do skoków, tak jak większość Polski, gdy Adam Małysz deklasował w Turnieju Czterech Skoczni na przełomie 2000 i 2001 roku. Drobniutki człowiek z wąsami, zjawisko socjologiczno-psychologiczne dla sportowej Polski, pozwolił milionom uwierzyć, że potrafimy. Nie tylko zwyciężać, ale i pozostać skromnymi.

Ale nie o małyszomanii jest ten tekst. Wypada delektować się chwilą, w której słyszysz „polski skoczek”, myślisz „faworyt”, „groźny konkurent”, „mocna paczka”.
Po Małyszu pałeczkę podjął Kamil Stoch, wychowany na skoczka jeszcze w czasach przemałyszowych. Inny człowiek, inna historia. Za nim być może sukces życia (dwa złota w Soczi), ale i sezon niemrawy, pełen znaków zapytania. Teraz odrodził się niczym Feniks z popiołów, odzyskał motywację i wraca tam gdzie jego miejsce. Na szczyt.


Nie wiem czy przedwcześnie – w końcu do igrzysk w Korei jeszcze dobry rok. Ale widzę coś więcej w przypadku Stocha. Podnosząc się z ubiegłorocznego marazmu uodpornił się na dobre. Taki Gregor Schlierenzauer, hegemon w PŚ, nie wytrzymał słabszego sezonu. Odstawił narty. Wrócił. I co mówi? Że motywacją i inspiracją jest dla niego Kamil. Sztuką nie jest wygrywanie w nieskończoność – to niemożliwe. Sztuką jest pokonywanie kryzysów. Już wiemy, że nasz Kamil wie jak nad tym pracować. Kolejne spadki formy (a będą!)  nie zrobią na nim i – mam nadzieję - kibicach większego wrażenia. Wiemy, już że nasz skoczek to mistrz z charakterem. Cytując redaktora Szaranowicza, mistrz wykorzystywania szans. Oby tak było w tym sezonie. Kula za TCS już jest, teraz cel to kolejna Kryształowa Kula.




Co równie cieszy, może nawet bardziej - do olimpijskiego czempiona doskoczyli (oby na dobre!) Maciek Kot i Piotr Żyła. Przed zakopiańskimi zawodami A.D 2017 Polacy są liderami Pucharu Narodów, a Kamil Stoch prowadzi w indywidualnej klasyfikacji generalnej. Sytuacja bez precedensu – powiedzenie najlepszy czas skoków nie jest tu na wyrost.


Kiedyś był tylko Adam. Głowiliśmy się przed drużynówką, żeby pozostała trójka jak najmniej zepsuła. Mówiliśmy, że nasi wygrywają i wskakują na podia tylko w letnich konkursach, a zimą niweczą wszelkie szanse. Ten sezon pokazuje, że przełamaliśmy ten niechlubny stereotyop. 

Na ten moment, co słusznie zauważyli komentujący kwalifikacje do konkursu w Zakopanem – mamy trzy silne karty i "tylko" dobieramy czwartego do brydża. Sytuacja niemal wymarzona, przed laty kompletnie do pomyślenia. Oby trener biało-czerwonych miał jak najczęściej taką sytuację…

Czy na reformie Budżetu Obywatelskiego zyskają dzielnice?


Poparcie dla gwarantowanej puli na projekt w kwocie do 150 tysięcy złotych i nierozwiązana sprawa z procesem głosowania – to wyniki konsultacji do nowej procedury Budżetu Obywatelskiego w Lublinie.

Cieszą się uczniowie i studenci, pasjonaci aktywnego wypoczynku, natomiast w dzielnicach trwa ogromne rozczarowanie i mówienie o „wyrzucaniu pieniędzy w błoto”…

 Spotkanie z mieszkańcami i członkami rad dzielnic odbyło się w miniony czwartek, o godz. 18, w kancelarii prezydenta miasta przy ulicy Bernardyńskiej. Spotkanie moderował Piotr Choroś, dyrektor nowo powstałego Biura Partycypacji, odpowiedzialny w ratuszu za Budżet Obywatelski. – Proszę, byście państwo spisywali omawiane uwagi i dostarczali w formie pisemnej do ratusza. Czas na konsultacje trwa do końca miesiąca. Do marca ustalimy nowy regulamin – przypomina Choroś.

Wyjściowe propozycje miasta…

Obecni na spotkaniu pochylili się nad propozycjami, które na początku stycznia zaprezentował na stronie internetowej urząd miasta. Ratusz sugeruje zmniejszenie progów kwotowych dla projektów dużych (górna granica wynosiła 1,2 miliona zł, po zmianie byłoby to 800 tys. zł) i małych (z 500 tysięcy zł dziś do 300 tysięcy). Dolna granica dla projektu wyniosłaby 25 tysięcy zł. Drugi postulat powiązany jest z nowymi progami kwotowymi. Miasto stawia teraz na małe projekty (pula na nie zwiększy się z 8 do 9 milionów zł), kosztem większych (z 7 do 6 milionów zł). Cel? Więcej mniejszych, ale szalenie istotnych inwestycji w dzielnicach Lublina. – Kwotę 1,2 miliona zł, czyli maksymalny próg dużego projektu przed rokiem, uznaliśmy za wystarczającą do pokaźnej inwestycji drogowej – nadmienia Choroś.

„Rewolucją” miałoby być wydzielenie 4,050 mln złotych na „twarde” projekty zarezerwowane dla każdej z 27 dzielnic, niezależnie od wyników głosowania. Miasto stawia jednak wymóg – projekt musi być „inwestycyjny”, ma dotyczyć jednej dzielnicy, a jego kosztorys nie powinien być wyższy niż 150 tysięcy zł. W takim przypadku urząd brałby pod uwagę te projekty z dzielnic, które uzyskały największe poparcie.

Ostatnia zmiana dotyczy przebiegu głosowania. Po doświadczeniach ze zbieraniem podpisów ratusz proponuje głosowanie wyłącznie w punkcie do głosowania i indywidualne oddawanie karty, po uprzednim wylegitymowaniu.

Gwarantowana pula dla dzielnic potrzebna

Przedstawiciele rad i zarządów dzielnic nie kryli, że zmiany w procedurze Budżetu są konieczne. – Zwiększamy szansę dla dzielnic, co do tego nie ma wątpliwości. Nie bardzo natomiast rozumiem zarzutu do procederu zbierania podpisów. To też sposób uczenia demokracji na samym dole, angażowanie lokalnej społeczności – mówi Andrzej Zięba, z rady dzielnicy Kalinowszczyzna.
Nie zabrakło też argumentu przeciw hurtowym „nabijaniu” głosów. - Samo głosowanie powinno odbywać się w punktach wyborczych. Zatrzymajmy proceder ruchomych urn wyborczych – apeluje Zofia Polska, przewodnicząca zarządu dzielnicy Konstantynów.

– W ostatnim głosowaniu projekty inwestycyjne wygrało jedynie 8 dzielnic. Pozostałe 19 angażowały się i nic z tego nie wyszło, zmarnowały swój wysiłek. Jako rada proponujemy wydzielenie projektów ogólnomiejskich oraz tych przeznaczonych dla dużych, średnich i małych dzielnic. Terminem głosowania powinien być wrzesień – podkreśla Józef Nowomiński, przewodniczący rady dzielnicy Tatary.

Gwarantowane środki dla dzielnic miałyby odwrócić tendencję i zachęcić z powrotem małe dzielnice do partycypacji. - Musimy te zmiany wprowadzić. Mieszkańcy mniejszych dzielnic, które nie mają szans w głosowaniu są dziś wystarczająco zdemotywowani do idei Budżetu – mówi Jadwiga Mach, przewodnicząca z rady dzielnicy Sławin. – Małe dzielnice i tak nie wygrają żadnego projektu głosami mieszkańców. Proponujemy zwiększenie gwarantowanej puli do 200 tysięcy – mówi Renata Bieńko, wiceprzewodnicząca rady dzielnicy Zemborzyce.  

Dane osobowe
Na spotkaniu pojawił się również wątek danych takich jak e-mail czy numer telefonu, który warunkował w poprzedniej edycji oddanie ważnego głosu. Wielu starszym mieszkańcom miasta uniemożliwiło to uczestnictwo w głosowaniu, co skończyło się albo oddaniem głosów nieważnych, albo w ogóle rezygnacją z partycypowania. 

Zła sława studentów?
Na spotkaniu nie zabrakło głosów spoza rad dzielnic. – Nie zgadzam się z państwem, jeśli chodzi o projekty miękkie. Wyeliminowalibyście je do końca, tak samo jak studentów z głosowania. Lublin to miasto akademickie, piątą jego część stanowią przez większą część roku żacy – komentują w środowisku Akademickiego Związku Sportowego.
- Czym jest de facto Budżet Obywatelski? Nie jest to wola jedynie dzielnic, pamiętajmy o tym. Cieszy fakt, że poznamy minimalny próg dla małych projektów. Pojedynczy mieszkańcy zewrą swoje wysiłki wiedząc, że będą poważnie brani pod uwagę – mówi Seweryn Szczepaniak, mieszkaniec Lublina.   


fot. autor (1), UM Lublin (1)

Setki milionów złotych na inwestycje przy Bystrzycy

Lublin zwraca się ku swoje rzece – mówi prezydent Lublina Krzysztof Żuk w kontekście planu rewitalizacji doliny Bystrzycy. Zakłada on wykonanie do 2027 roku wielu inwestycji, związanych przede wszystkim z rewitalizacją przyrzecznych parków oraz ośrodków takich jak marina czy Lubelski Klub Jeździecki, stworzenie ogólnodostępnych plaż, kładek i przystani kajakowych. W dalszej perspektywie przewiduje się rewitalizację dolin dopływów Bystrzycy, czyli Czechówki i Czerniejówki.

W minionym tygodniu poznaliśmy założenia projektowe, które na zamówienie ratusza wykonała firma Autorskie Biuro Architektury Investprojekt-Partner. - To jeden z ważniejszych projektów, które realizujemy. Powierzchnia działań, w tym inwestycji towarzyszących to tysiąc hektarów. Dzielimy je na etapy. W pierwszej kolejności zmiany obejmą sąsiadujące z rzeką parki: Ludowy, Bronowicki i Zawilcowa, gdzie już aktywnie działamy – mówi prezydent Lublina Krzysztof Żuk. Szacunkowe koszty inwestycji wzrosły, względem ubiegłorocznych wyliczeń, do 600 milionów złotych.


Nowe kładki

O szczegółach opowiadali na konferencji prasowej architekci. - Pokazujemy rozwiązania proponowane w innych miastach Polski, jak choćby dopasowane, charakterystyczne kładki. Obecne są za wąskie, konstrukcja z blachy stwarza niepotrzebny hałas. Widzimy w Lublinie 20 kładek – 9 nowych, pozostałe przebudowane – mówi Maria Balawejder-Kantor z pracowni ABA Investprojekt-Partner. Nowe kładki pieszo-rowerowe pojawiłyby się przy ul. Żeglarskiej (przy moście), obok planowanego mostu przy Parku Ludowym i Lublin Arenie, vis a vis Starych Bronowic, nieopodal ujścia Czechówki oraz przy ul. Azaliowej. Co ciekawe, postulaty architektów dotyczące kładek w rejonie tzw. Wielkiego Stawu Królewskiego pokrywają się z uwagami Rady Kultury Przestrzeni złożonymi przed zmianą miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego na tym terenie.

Plaże, marina, zieleń publiczna

Nowością w Lublinie będą przyrzeczne plaże. Dwie z nich powstaną na terenie parku Nadrzecznego na wysokości ul. Koło, ok. 300-400 metrów na południe od wiaduktu kolejowego. Kolejne plaże architekci ulokowali na wysokości Starych Bronowic i przy ulicy Azaliowej. Rejon Bronowic byłby centralnym punktem do wypoczynku, z plażą, kładką, ale również placami zabaw, przystanią kajakową, miejscami do opalania itp. Z kolei w Parku Rusałka architekci przewidują otwarcie przestrzeni (docelowo całej) do dyspozycji mieszkańców. Północną część stałaby się strefą sportów ekstremalnych, a południowa tzw. ogrodem zmysłów. Inna sprawa czy tutejsi działkowcy wyrażą zgodę na tak dalece idącą ingerencję.

Nową jakość zyska lubelska marina. Wzorując się na Centrum Rekreacyjno-Sportowym Ukiel z Olsztyna zalew Zemborzycki miałby stać się rajem dla pasjonatów wodnego szaleństwa. W założeniach ma powstać tu hangar na łodzie, nowa siedziba WOPR i Lubelskiego Centrum Żeglarstwa, przystanie dla łodzi i jachtów, gondole, nowe molo. Prezydent zaznacza, że propozycje są ustalane wspólnie ze środowiskiem „wodniaków”.
W dolinie Bystrzycy nie będzie problemu z zaparkowaniem. Na ten moment architekci proponują 30 parkingów, ulokowanych w odległości od 50 do 500 metrów od koryta rzeki.

Oczyszczą zalew, przesuną rowerzystów

W dyskusji nad rewitalizacją doliny Bystrzycy pojawia się scenariusz oczyszczenia wód zalewu Zemborzyckiego. Dziś, zwłaszcza w okresie maj-wrzesień, jest to siedlisko sinic. Sanepid nie wydaje zgody na legalne kąpanie się w zalewie [w minionym roku po dwóch tygodniach od pozytywnej decyzji wycofał ją, przyp.].

- Mamy przygotowaną analizę. Rozważamy stworzenie przy zalewie zbiornika-polderu na powierzchni 35 hektarów, który pełniłby funkcję filtra. Od maja do października redukowałby związki biogenne do 80 procent – dodaje Zdzisław Strycharz, doradca prezydenta Lublina ds. zagospodarowania doliny rzeki Bystrzycy.

Postulatem architektów jest też przeniesienie „tranzytowego” ruchu rowerowego ze ścieżki pieszo-rowerowej wzdłuż Bystrzycy. Na odcinku od mostu kolejowego do mostu przy Żeglarskiej rowerzyści jechaliby szerszym łukiem, trasą poprowadzoną bliżej ulicy Janowskiej. – Chodzi nam o wyeliminowanie szybkich rowerzystów i pierwszeństwo dla bezpieczeństwa pieszych na wysokości Wrotkowa – dodaje Balawejder-Kantor.

Doradca prezydenta ds. rewitalizacji przekonuje, że poza parkami, kładkami, mariną i klubem jeździeckim na początku wykonane zostaną miejskie plaże i tzw. szlak po dawnych młynach (8) lubelskich.

Obecny koncept nie zakłada prac nad doliną Czechówki i Czerniejówki. – Odkładamy je na dalszą perspektywę, po 2020 roku. Niewykluczone, że będziemy finansowali z funduszy norweskich czy szwajcarskich – ucina Strycharz. Miasto czeka na uwagi w procesie rewitalizacji doliny Bystrzycy do 15 lutego w formie elektronicznej.
Szczegóły koncepcji są dostępne TUTAJ


fot. Agnieszka Bąder

Saskie bałwany i nie tylko, czyli zimowa radocha w Lublinie

Kilkanaście centymetrów puchu i temperatura w pobliżu zera - taką zimę to ja rozumiem! W sobotnie popołudnie wybrałem się z Nikonem w ręku, do pobliskiego Ogrodu Saskiego.

To co zobaczyłem uradowało mnie niezmiernie. Całe rodziny uczestniczyły w lepieniu bałwanów, dzieciaki czerpały frajdę ze zjeżdżania na sankach i tzw. „jabłkach”. Przypomniały się własne zimowe szaleństwa, z czasów dzieciństwa. 

Do tego ten krajobraz. Drzewa obsypane śniegiem. "Kreacja" znakomita, aż nie wypadało nie nacisnąć i nie udokumentować naszego lokalnego piękna w zimowej odsłonie. 
Perła Lublina (jak określają przyjezdni ten Ogród) zapełnił się dziesiątkami białych kul. Bałwany opieczętowano kamykami, gałązkami i wszystkim co wystawało ze śniegu. J




















 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | cheap international calls