Brytyjski hamulcowy?

Miliony nie mogą się mylić. Suweren zjednoczonego królestwa, ale nie państw weń wchodzących zadecydował - stop unijnej integracji. Jak pokazują wyniki w Szkocji i Irlandii nie wszyscy głosowali za Brexitem co dodatkowo komplikuje sytuację.

Brytania od wieków różniła się od kontynentalnej Europy. Albo inaczej - patrzyła na nią wstrzemięźliwie, jątrząc lub kusząc państwa, które prowadziły politykę zgodną z interesem Londynu. Anglosaskie prawo, ruch lewostronny, niekończące się praktycznie do czasów Napoleona potyczki z najsilniejszą siostrą z kontynentu - Francją - wyliczać można by dalej. Praktycznie jedno się nie zmieniało - angielski król, premier lub marszałek zawsze łapał alergię, gdy na kontynencie któraś z lokalnych potęg (najczęściej Francja i Niemcy) rozpoczynała podboje. Czy w UE, opisywanej pięknymi hasłami wspólnoty, było inaczej? Wielka Brytania była raczej państwem-dostawką do nadającego ton duetu francusko-niemieckiego. Brała, dawała, coś korzystała, ale wczoraj, krzyżykami obywateli, powiedziała Wspólnocie STOP.

To bezprecedensowe wydarzenie, pierwszy poważniejszy regres w historii Unii Europejskiej. Co nerwowi eksperci wieszczą już upadek brukselskiego imperium. Biurokratyczny moloch ma się dobrze, jeśli ktoś w tym duecie mocniej ucierpi to zdecydowanie Brytania, a na pewno jej funt i eksport. 

A teraz trochę z własnych obserwacji. Miałem okazję być w sercu Albionu. Londyn zaimponował mi międzykulturowością, infrastrukturalnym dopasowaniem do potrzeb mieszkańców, ale i patriotyzmem. Flag unijnych było jak na lekarstwo z kolei czerwone krzyże na biało-granatowym tle wisiały w każdym reprezentacyjnym miejscu, począwszy rzecz jasna od Westminsteru. Nam, przyjezdnym na niespełna tydzień, wydawało się że Brytania żyje swoim życiem, akceptując przy okazji miliony emigrantów. A było to zaciskanie zębów, czekanie aż eurosceptycy podbudzą nastroje. Czas pokaże czy brytyjski hamulcowy uruchomił efekt domina, czy jest to przypadek jedyny w swoim rodzaju.


Wstrzymałbym się jednak z pochopną oceną - Brytyjczycy wybrali inną ścieżkę i teraz zaczną nią podążać. My 12 lat temu wybraliśmy członkostwo - któż dziś o tym pamięta? Jeśli ktoś myśli że wróci polityka rodem z lat 30. i populiści knujący wojnę, głęboko się myli. UK pozostaje członkiem NATO (to bardziej istotna sprawa), którym - dla przypomnienia - od czasów V Republiki nie jest należąca do krajów atomowych Francja. Jeśli mamy się czegoś obawiać, to tego, że nie wspomogą nas na wypadek wojny tamtejsze Mistrale, wpychane notabene przed laty Putinowi, niż znakomite czołgi Challenger.


zdjęcie z wycieczki do Londynu, ze specjalnością historyczną na UMCS (2015), alejka w Westminsterze
więcej zdjęć TUTAJ


Z ziemi włoskiej do Polski (historia rodzinna)

Kruglica to jedna z tysięcy zapomnianych wsi w przedwojennym województwie wileńskim. Położoną około 80 kilometrów na wschód od Wilna miejscowość wspominam z powodów rodzinnych - żył tam mój pradziadek Józef. I to tam dopadła go tragedia wojennej zawieruchy. 

medale pradziadka 
Do Polski wrócił dopiero w 1962 roku. Dwa lata wcześniej zobaczył się po raz pierwszy po 20 latach rozłąki z synem Mieczysławem (moim dziadkiem), któremu udało się dotrzeć do Anglii w poszukiwaniu ojca. Wojna i jej skutki - utrata ziem wschodnich - rozdzieliła Chudych. Najmłodsi synowie pradziadka, Mieczysław i Józef wraz z wujkami, zdecydowali się na przesiedlenie na ziemie odzyskane, pod nową granicę polsko-niemiecką. Trójka najstarszych z rodzeństwa została w ZSRR przyjmując obywatelsktow kraju Rad.

Panowie podobno nie poznali się na peronie - słyszałem wielokrotnie z opowieści dziadka, a później ojca, który nawet wspomniał o tym w książce-wspomnieniach polskich żołnierzy spod Monte Cassino. Rodzinny fragment brzmi tak:


„Ostatni raz widzieliśmy się w 1940 roku, gdy miałem 8 lat. Wtedy wraz z mamą poszliśmy na widzenie z ojcem do więzienia w Świrze (pobliska miejscowość, gdzie Sowieci go zamknęli), niedługo przed wywózką do Workuty. Po 20 latach nie pamiętałem już jak dokładnie wyglądał. Nie miałem żadnej powojennej fotografii ojca z czasów, gdy zamieszkał w Anglii. Do Lincoln przyjechałem pociągiem. Gdy peron opustoszał, podszedłem do samotnego mężczyzny i czując narastające wzruszenie zapytałem po prostu - Czy pan Józef Chudy?  Oczywiście całą pierwszą noc przegadaliśmy”.[1] 
Poza jedyną wyprawą mojego dziadka i taty w rodzinne strony w latach 70. kontakt z resztą rodu, która została w Sowietach, urwał się niemal całkowicie. Inna sprawa, że kraina dzieciństwa została zrównana z ziemią i zalesiona... Jak tysiące wsi i przysiółków po prawej stronie Bugu.

Mundur Józefa Chudego z orderami. Dwa po
lewej, w podzięce za publikację o żołnierzach
spod Monte Cassino, odebrał tato Stanisław
Publikacja dotyczyła przede wszystkim żołnierzy pochodzących z ziemi sandomierskiej. Pod naporem Niemców w kampanii wrześniowej wielu wycofywało się na wschód, co skończyło się później niewolą u Sowietów. Co było później w Katyniu, Miednoje czy Bykowni - wiemy. Pradziadek miał szczęście - był chłopem z Wileńszczyzny. Dzięki temu uzyskał „łagodny” wyrok. 

Zamiast w dołach śmierci Katynia wylądował w obozie pracy w podbiegunowej Uchcie przy Morzu Białym. Mimo wszystko, odznaczony za walkę w kampanii wrześniowej nie podobał się Sowietom. Uratowało go porozumienie londyńskiej Polski i ZSRR znane jako układ Sikorski-Majski. 

Po wznowieniu stosunków dyplomatycznych wraz z tysiącami wojskowych i cywili przemierzył ziemie Bliskiego Wschodu, m. in. Persji i przyszłego Izraela. Pamiątkowe zdjęcia ma nawet spod słynnych piramid w Gizie. Dla Polaków najważniejsza była jednak bitwa o klasztor na wzgórzu Monte Cassino, który dla Niemców był znakomitym bastionem do obrony. Była to ostatnia wielka twierdza przed zdobyciem Rzymu na froncie włoskim. 

„Ocalenie” to chyba najwłaściwsze słowo. Podciągnijmy pod nie tekst znakomitego zespołu Coma (klip w teledysku z lądowania aliantów w Normandii nie jest oryginalny).



Tato nie poznał swojego dziadka, urodził się dwa tygodnie po jego śmierci. Nie ukrywa, że z tamtym okresem i przytaczaną publikacją łączy go szczególny ładunek emocjonalny. Z opowiadań babci dowiedziałem się wiele o pradziadku. Emocjonalnie i fizycznie wojna go okropnie zniszczyła, niemniej potrafił dla synowej zachować ciepło i poszanowanie jakże niezbędne w rodzinie. 

Promocję książko obejrzałem z odtworzenia jako że nie mogłem wziąć w niej udziału. W sali lokalnej biblioteki zgromadziło się kilkudziesięciu potomków żołnierzy, których historię przelał na papier ojciec. Takiej retrospekcji brakowało, myślę że ogólnie w wielu regionach kraju brakuje takich dokumentacji o losach zwykłych żołnierzy. Nie generałów, nie o kulisach gabinetowych gier z czasów wojny. Historii wojaków z pierwszej linii, którzy płacili najwięcej, bo zdrowiem i życiem.

Wnuk żołnierza spod Monte Cassino został... odznaczony dwoma medalami: za Zasługi dla Związku Oficerów Rezerwy II Rzeczypospolitej Polskiej oraz Krzyżem Obrońcy Kresów Wschodnich II RP.

Mi i bratu pozostaje duma z tradycji rodzinnych i obowiązek niesienia historii rodziny z historycznym tłem dalej...


1] Stanisław Chudy, Wdarli się na szczyt, z którego inni spadli, Wydawnictwo Sztafeta, Stalowa Wola 2015.









 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | cheap international calls