Prezydencki wybór bez perspektyw


Historia zwykła serwować Polsce i Polakom trudne wybory. 24 maja stajemy przed kolejnym z nich - wybieramy po raz szósty pierwszego reprezentanta na świat - prezydenta państwa. Osobiście ubolewam, że wybór między Bronisławem Komorowskim a Andrzejem Dudą jest wyborem tragicznym, silnie osadzonym na trwającym od lat konflikcie partii-molochów, które zagarnęły dla siebie całą pulę władzy. I które za wszelką cenę nie dopuszczą kogoś z "radykałów", który ośmieliłby zaproponować trzecią drogę.

Kolejny już raz Polska dzieli się na - uznajmy umownie, że bez Warszawy, Łodzi i większych miast - na dwie części, wyznaczające (jakby nie patrzeć) dawne granice państw zaborców. Zachodnia w większości głosuje od lat na ludzi Platformy Obywatelskiej, Polska Wschodnia stawia krzyżyki raczej na wybrańcach PiSu. Odchodząc od ciekawostki (swoją drogą daje do myślenia, jak głęboko zakorzenione są poglądy Polaków) wartałoby się w tym momencie skupić na mediach - pośrednikach informacji o kandydatach i programach - jakże licznie oglądanych, słuchanych, czytanych i klikanych właśnie z powodu wyborów prezydenckich. 

Jako dziennikarz i publicysta zrobię wyjątek. Żadnych nawiązań, komentarzy ani dygresji do produkcji i postprodukcji dziennikarzy po obu stronach barykady nie będzie. Nie tyle z powodu mojej apolityczności czy chwilowego zaangażowania w politykę. Czytając wypowiedzi najpierwszych "piór" w gazetach i portalach cieszę się, że... na studiach nie mam i nie oglądam telewizji. Zwłaszcza przed wyborami. Pięć minut programu na dowolnym kanale informacyjnym, z przesłaniem wyborczym jednej z opcji politycznych, zmęczyłoby mnie bardziej niż egzamin dyplomowy. 

Ale co ważniejsze - wizje prezydentury i ewentualnej współpracy obu panów z Parlamentem i rządem (obojętnie w jakiej konfiguracji, zobaczymy jesienią) są mi dalekie. Paradoks sytuacji polega na tym, że obaj panowie wywodzą się z tego samego kręgosłupa partyjnego, czyli dawnego AWS. Partie ich wystawiające działają jako bezpośredni konkurenci od 2005 roku. Przestrzegał o tym już w 2009 roku Igor Janke w swojej książce PO-PiSowa kronika upadku. Któż mógł przypuszczać, że sześć lat później nie doczekamy się trzeciej wizji rozwoju Polski i wciąż będziemy tkwić w niszczącym Polskę sporze między partiami molochami zarządzanymi za dotowane i subwencyjne miliony złotych? Że "zmęczenie materiałem" nie wyrzuci obu statków za burtę, a będzie powodować głosowanie przeciw komuś, a nie na nowych, pełnych motywacji polityków z innych ugrupowań, za którymi nie stoi prezydent, Unia Europejska, biznes?

Obie partie tak zdominowały polityczną dysputę wśród Polaków, że ci są w stanie doprowadzić jedynie do pojedynczych sensacji wyborczych. Które z reguły nie mają znaczenia na politykę długofalową, która przebijałaby konflikt dwóch głównych graczy. Przypomnijmy: Andrzej Lepper w wyborach prezydenckich 2005 przechylił szalę zwyciestwa na korzyść Lecha Kaczyńśkiego, Janusz Palikot i jego ruch stali się trzecią siłą w Parlamencie po wyborach w 2011, Janusz Korwin-Mikke, zadeklarowany eurosceptyk, wszedł do strasbourskiego europarlamentu przed rokiem (ostatnio zdjęto mu immunitet), w końcu Paweł Kukiz A.D. 2015 zdołał "wyszarpać" obu partiom najwięcej - głosował na niego co piąty wyborca. Przed Kukizem intensywna jesień, która pokaże jak wykorzysta spory potencjał wyborczy. Pozostali z wymienionych nie zdołali wnieść swojej wizji Polski ponad Polskę konfliktu PO i PiS. 

Wracając do 2015 roku, wybór między obecną głową państwa a kandydatem z PiS to - zapewne - jeden z ostatnich "trudnych" wyborów między partiami, które zmonopolizowały scenę polityczną przed dziesięcioma laty. Zapewne, gdyż są jeszcze wybory parlamentarne, które zapowiadają się niezwykle ciekawie. 24 maja, kiedy wybierzemy prezydenta będziemy wiedzieć więcej. Przejawem znudzenia duopolem PO-PiS jest blisko 25 % głosów które zdobyli Paweł Kukiz i Janusz Korwin-Mikke, zadeklarowani przeciwnicy obecnego kształtu prawnego, podatkowego i ustrojowego Polski.

Obojętnie kto wygra 24 maja, podział Polski na kraj Platformy i Prawa i Sprawiedliwości tylko się umocni. Sztaby już zaczną przygotowywać kampanię na jesień wydając miliony na promocję, dobry PR itp. 

Z niecierpliwością wyglądam już na wybory parlamentarne, które odbędą się na jesieni. Wierzę, że zmiana pokoleniowa da jeszcze mocniejszy sygnał niż 20 % Kukiza w I turze. Że zwycięska partia i ewentualny koalicjant nadadzą polityce świeżości. Tylko jak taka koalicja będzie współrządzić państwem z prezydentem sterowanym przez jeden z dwóch obozów politycznych? Oby nie była to powtórka z lat 2007-2010...




0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | cheap international calls