fot. NaTemat.pl |
Tematy poruszane z sali były najróżniejsze: od kwestii damsko-męskich, przez odcinanie się od toksycznej rodziny po wybicie się z przeciętnawego tłumu. Gość zadziwił mnie nie tyle niezłomnym charakterem co zdolnością do długiej pracy na najwyższych obrotach. Po kilku godzinach tematycznego bombardowania był mniej zmęczony niż pozostali studenci razem wzięci.
Jak
godzisz punktualność i naturę bycia freelancerem?
Aleks Barszczewski:
Jest różnica w byciu perfekcyjnym, na czas i wolnym strzelcem. Fakt, że jestem
„na czas” pokazuje ludziom, że mogą na mnie liczyć. Jeśli powiem „będę o
piątej” i faktycznie będę na czas to znaczy że ludzie mi zaufają. Natomiast
osiągnięcie ideału jest niemożliwe. Klienci będą szczęśliwi jak mają
rozwiązanie które działa, ale niekoniecznie jest perfekcyjne.
Przyjechałeś tu do
nas charytatywnie…
Tak, tylko dla przyjemności.
Doceniasz tych ambitnych
ludzi, widzisz w nich potencjał.
Wiesz, bardzo lubię młodych którzy mają potencjał. Większość
ludzi w Polsce go posiada, lecz niestety często jest on przysypany złymi
nawykami. Częściowo wynikają z wychowania, trochę też niestety ze studiów. Ja
lubię pokazywać że można inaczej, że warto przerwać coś i zacząć inaczej. Jak
wywnioskujesz to inna sprawa, tu nie chodzi o kopiowanie moich wzorców. Daję do
myślenia, wpływam by wyrwać się z dotychczasowego sposobu myślenia.
Zadajesz wiele pytań,
radzisz nam, młodym, by zadawać pytania. Co możesz powiedzieć o współczesnych
dziennikarzach i mediach, jakie główne błędy popełniają w zadawaniu pytań?
Przyznam, że prasy drukowanej nie czytam, jeśli już to
sięgam po internet. W sieci jest dużo niechlujstwa, informacje nie bywają
sprawdzane. Największy problem widzę jednak w telewizji. Ludzie nie potrafią
dowiadywać się rzeczy, tylko potwierdzają własne hipotezy. Stosując choćby
pytania zamknięte. Nie pytaj jak Monika Olejnik, dziennikarz musi zadawać
pytania otwarte, eksplorujące rozmówcę. Tego na co dzień w telewizji nie widać.
Radzisz rozwijanie
jednej umiejętności i wypełnianie jej pozostałymi talentami. Nie można być
dobrym jednocześnie w wielu rzeczach?
Można, ale ma to swoje odbicie na czasie, pasje trwają wówczas
krócej. Model litery „T” (bądź w czymś bardzo dobrym, ale nie zaniedbuj innych
dziedzin, o których masz pojęcie) jest pewnym uproszczeniem. Zwłaszcza w
dziennikarstwie przydaje się znajomość kilku dziedzin.
Coaching jest dzisiaj
megapopularny. Na co powinien postawić młody człowiek: na rozwój kompetencji
miękkich, kolejne szkolenia, czytanie książek-poradników czy raczej testowanie
wszystkiego w praktyce?
Są różne drogi, trudno jednoznacznie powiedzieć. Jeśli ktoś
jest zdeterminowany i wie na co zwracać uwagę to sam się nauczy. Piszę o tym w
pierwszej części swojej książki („Sukces w relacjach międzyludzkich”), gdzie
poznać można ćwiczenia, które nie wymagają obecności coacha, tylko telewizora,
kamery czy telefonu. Nagrywasz siebie i wnioskujesz co warto poprawić. Nie jest
to proste. Co do trenerów… Jest ich więcej niż ludzi z prawem jazdy. Wielu z
nich nie czuje swojej branży.
1 komentarze:
Super przeprowadzony wywiad, mój wspaniały feelancerze! Jednak radzę uważać na nazywanie jakiegokolwiek coacha, trenera lub psychologa "mistrzem" - oni są wytrenowani w manipulowaniu ludźmi. Mogą do woli pociągać za sznureczki i sterować nami, szarakami. Dla mnie ten pan nie stanowi autorytetu w żadnej dziedzinie.
Minia
Prześlij komentarz