Gadżeciarska świętość


Stanie się świętym w XXI wieku nie sprzyja refleksji, zwłaszcza jeśli mowa o Polaku. Jeszcze przed wyniesieniem na ołtarze wizerunek Jana Pawła II został wykorzystany politycznie. Karol Wojtyła znalazł się nawet na plakacie ateistycznej fundacji ze swoją… konkubiną. Na deser zostają setki pomysłów na gadżety z podobizną Polaka. Gdzie w tym wszystkim podziewa się sacrum?

Rewelacja z rzekomą konkubiną to sprawa z lokalnego podwórka. W dodatku zmierza ku dobremu – fundacja zdecydowała się na cofnięcie billboardu po reakcji społeczności Lubelszczyzny. Autorzy plakatu mają teraz na karku prokuraturę i proces cywilny. Nie taka błahostka skoro sprawą w mieście Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego zainteresował się były prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

Na tym nagonka na papieża się nie kończy. Na wielu forach z gazeta.pl włącznie internauci wyprzedzają się w obraźliwych komentarzach o błogosławionym Polaku. Co jak co, ale ściganie ludzi po numerze IP ich komputerów jest dużo trudniejsze niż w przypadku jawnie działającej fundacji.

Putin nie kończy historii świata


O tezie końca historii Francisa Fukuyamy rozpisywano się ostatnimi czasy namiętnie, w innej niż dotychczas formule. Wjazd terrorystów na Krym i zagarnięcie półwyspu przez Putina uruchomiło w geopolitycznych mózgach XXI wieku czerwoną lampkę. Choć mamy NATO, a nawet w nim jesteśmy nie możemy być niczego pewni. Także tego jaki scenariusz napisze nam dziejąca się na naszych oczach historia.

Historia skończona, krew leje się dalej
Fukuyama ogłosił w 1989 roku, że historia świata się skończyła. Upadek Związku Radzieckiego oznaczał upadek komunizmu, co oznaczało koniec dwubiegunowego świata z przywódcami szarpiącymi się nad guzikami atomowymi. Do lamusa odeszły wojny szpiegów, wyścig zbrojeń i zimna retoryka.  Zwycięstwo demokracji i gospodarki liberalnej miały przynieść ludzkości wieczny pokój i dobrobyt.

Z innej perspektywy

Półmaraton zaliczony. Dzisiaj nie przywdziałem adidasów i koszulki termoaktywnej, a odblask i aparat. Pobawiłem się w wolontariusza-reportera ostatniej "Dyszki" do drugiego Maratonu Lubelskiego. Bieganie swoją drogą, ale ileż zawdzięczamy sprawnym organizatorom takich imprez. Fajnie być też z drugiej strony.

Poniżej kilka ciekawszych ujęć z biura zawodów, strefy startu i mety oraz miasteczka biegowego.



Potencjał przysypywany złymi nawykami

fot. NaTemat.pl
Choć Alex Barszczewski jest światowej sławy coachem, specjalistą od komunikacji w najwyższych sferach biznesu, jego nazwisko nic wcześniej mi nie mówiło. Dzięki organizacji Aktywny Student Barszczewski stanął w ogniu pytań lubelskich żaków z najróżniejszych kierunków. Tuż po spotkaniu udało mi się zadać "mistrzowi" kilka pytań.

Tematy poruszane z sali były najróżniejsze: od kwestii damsko-męskich, przez odcinanie się od toksycznej rodziny po wybicie się z przeciętnawego tłumu. Gość zadziwił mnie nie tyle niezłomnym charakterem co zdolnością do długiej pracy na najwyższych obrotach. Po kilku godzinach tematycznego bombardowania był mniej zmęczony niż pozostali studenci razem wzięci.  

Jak godzisz punktualność i naturę bycia freelancerem?
Aleks Barszczewski: Jest różnica w byciu perfekcyjnym, na czas i wolnym strzelcem. Fakt, że jestem „na czas” pokazuje ludziom, że mogą na mnie liczyć. Jeśli powiem „będę o piątej” i faktycznie będę na czas to znaczy że ludzie mi zaufają. Natomiast osiągnięcie ideału jest niemożliwe. Klienci będą szczęśliwi jak mają rozwiązanie które działa, ale niekoniecznie jest perfekcyjne.

 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | cheap international calls