Trybunałem w rodziny ofiar

Dwa dni temu Europejski Trybunał Praw Człowieka ogłosił ostateczną decyzję w sprawie zbrodni katyńskiej. Sprawa zbrodni, pod kątem prawnym i terminologicznym, ruszana już nie będzie, ale, co równie ważne, rodziny ofiar zostały strasburską decyzją potężnie skrzywdzone.

Argumenty czasu zagrały na korzyść Rosji. Zarówno zbrodnia jak i śledztwo zostały rozpoczęte przed, odpowiednio - wprowadzeniem Konwencji Praw Człowieka (zbrodnia w 1940, Konwencja w 1953) i dołączeniem Rosji do ETPCz ( śledztwo trwało od 1990 w Rosji, ona sama przystąpiła w 1998 roku). Te kwestie przekonały większość członków  Wielkiej Izby Trybunału, która podtrzymała swoją opinię z 2012 roku, kiedy dyskutowano nad zbrodnią i śledztwem katyńskim w I instancji.

Honorowe nadużycie


Od kilku dni wyrażenie „mecz o honor” - w kontekście spotkania eliminacyjnego do Mistrzostw Świata w 2014 roku między Anglią i Polską- nie znika z ust ekspertów, kibiców, lidów w nagłówkach prasowych i internetowych. Szastanie abstrakcyjnym honorem wydaje się wpisane w polską mentalność.
Honorowy przegrany, przynajmniej w moim skromnym rozumieniu, prezentuje się w sportowej batalii bez kompleksów, walcząc z przyszłym zwycięzcą jak równy z równym. Jak to tych słów mają się eliminacyjne występy „biało- czerwonych”? Właśnie nijak.
Cała piłkarska Polska liczy od kolejnych niewygranych meczy punkty, które straciliśmy w bardziej lub mniej pechowy sposób, a które miałyby istotne przełożenie na tabelę i mundialowe szanse. Licząc od meczu u siebie z Anglią- straciliśmy ich 7. Słownie: siedem.

Ocalić region- rosyjska ofensywa dyplomatyczna przed wileńskim szczytem

Przedstawiciele Ukrainy, Mołdawii, Armenii i Gruzji za nieco ponad miesiąc wezmą udział w wileńskim szczycie. Działalność dyplomatyczną prowadzi w tej sprawie także rosyjska dyplomacja, która czyni co może by odwieść te państwa od integracji z Unią.

Region postsowiecki wybiera Unię

W ostatnim czasie aktywność Rosji w sferze dyplomatycznej nakierunkowana jest przede wszystkim na wywieranie presji wobec sąsiadów, którzy w Wilnie wybiorą drogę przyszłego rozwoju. Postawienie przez Ukrainę i pozostałe państwa na integrację z Unią Europejską ( co jeszcze nie jest przesądzone) oznaczać będzie propagandową porażkę Rosji. Zarówno w sferze politycznej, gospodarczej i symbolicznej.

Uzyskanie statusu państwa stowarzyszonego z Unią oznacza nie tylko wybranie przez wspomniane państwa nowej tożsamości - odniesienia, którym stanie się wówczas zjednoczona Europa - w polityce zagranicznej. Państwa, wraz z porozumieniem o stowarzyszeniu z UE, będą funkcjonować w tzw. pogłębionej strefie wspólnego handlu(Deep and Comprehensive Free Trade Agreement, DCFTA). Uzyskując status państw stowarzyszonych będą musiały dostosować krajowy system prawny i gospodarczy do obowiązujących wewnątrz Unii. Stopniowa ewolucja praw krajowych oddalać będzie te kraje od naturalnego od wieków  wpływu Rosji.

"Obłęd 44". Krytycznie o powstaniu warszawskim na UMCS- ie w Lublinie


Alternatywista, autor dyskusyjnych publikacji, zwłaszcza ostatniego „Obłędu 44”, redaktor Piotr Zychowicz, gościł dziś na naszym UMCS- ie. Redaktor naczelny „Historia Do Rzeczy” nie pozostawia żadnych złudzeń- powstanie warszawskie było wielkim błędem, za który odpowiada najwyższe dowództwo Armii Krajowej.

Dwie książki, dwie dyskusyjne publikacje, jakże niewygodne polskiej racji historycznej i dzięki młodemu wciąż publicyście mamy podzieloną Polskę. W mediach, w środowisku ekspertów historycznych, pośród młodych adeptów filozofii i historii alternatywnej. Gazeta Wyborcza napisała niedawno o podziale na prawicy ( czytaj prawicowych mediów), która politykę historyczną, a w niej wizję walk warszawskich w 1944 roku, posiadła niemal na własność. A tutaj nagle Zychowicz, nota bene prawicowiec z „Do Rzeczy” wbija swoim ideologicznym i politycznym (?) bliskim prawy sierpowy najnowszą książką „Obłęd 44”. Cytowane fragmenty z tekstu są słowami autora.
Co to za obłęd z tym „Obłędem”? Jako, że nie czytałem książki nie wypowiem się w sprawie całości, lecz zarysowanych przez Zychowicza tez. Tytuł o co najmniej zabarwieniu psychologicznym uderza wielu komentatorów, moim zdaniem jest zbyt mocny. Czy powstanie było obłędem?   

Raczej decyzje dowództwa, powody, które pchnęły je do rozpoczęcia walki w Warszawie. Czy była alternatywa? Przeczekanie. Dzieciaki stolicy, zamiast beznadziejnie bić się o Warszawę butelkami z benzyną powinny dojrzeć, przetrwać „Niemca” i walczyć dalej, dojrzalej. Z  nowym, czerwonym okupantem, nadciągającym ze Wschodu. Winniśmy „oszczędzać biologiczną substancję narodu, przede wszystkim młodzież. Oni mieli być potrzebni w przyszłości ”. – tak twierdzili wódz naczelny Kazimierz Sosnkowski i Jan Karski. I dzisiaj powtarza to Zychowicz, obwołany przez jednego z widzów nowym Catem -Mackiewiczem i Studnickim wolnej Polski.

Na pytanie kiedy faktycznie przegraliśmy wojnę i powojenną niepodległość nie usłyszeliśmy niespodziewanej odpowiedzi.  „Polska przegrała wojnę na przełomie 1943 i 1944 roku, po konferencji Teheranie, a praktycznie wtedy, gdy pierwszy sowiecki bucior przekroczył przedwojenne granice Polski”- w swoim stylu skomentował autor „Obłędu 44”.

Kto z Polaków nie chciał zrywu, bądź uznawał powstanie za bezsensowne? Przeciwników warszawskiego zrywu było niemało ( generał Anders, wódz Sosnkowski, Zygmunt „Szendzielarz” Łupaszka- Wyklęty z Wileńszczyzny), jednak nie mogli oni zapobiec decyzjom kierownictwa w kraju.

Zamiast „zastanawiać się jak my mamy tą wojnę przegrać” Warszawiacy mieli wykonać rozkaz Okulickiego „mury się muszą walić, krew się musi lać. Tylko w ten sposób możemy wstrząsnąć sumieniem świata”. Mrozi krew w żyłach, na pierwszy rzut oka powiedziałbym, że są to słowa sowieckiego generała, który nie ma już nic do stracenia i wysyła żołnierzy na pewną śmierć. Niedaleko Okulickiemu do Żukowa, oj niedaleko.

I oczywiście bilans strat. W powstaniu zginęło aż 200 tysięcy Polaków i niecałe 2 tysiące Niemców. Co równie ważne „ po stronie niemieckiej ginęli ludzie 3 sortu, byli dirlewangerowcy, czyli gwałciciele i sadyści, kolejni bandyci z brygady RONA Kamińskiego. Po polskiej stronie ginęli lekarze, poeci, inżynierowie, a przede wszystkim młodzież- przyszła elita kraju”.

Rozgrzebując rany, pamiętajmy że dyskutujemy nad tysiącami młodych i nie tylko ofiar, które walczyły za wolną Polskę. To był dla nich wyrok śmierci, a jednocześnie jedyne od lat poczucie chwilowej wolności. Gdyby honor i męstwo przynosiły w wojnach nowoczesnych zwycięstwo, tak jak miało to miejsce jeszcze w średniowieczu nie leżelibyśmy na mapie między młotem a kowadłem.

PS.
Trafić do Sali Rady Wydziału Humanistycznego to jak ukończyć do końca podchody. Znalazłem, jakby nie patrzeć reprezentacyjną część wielkiej odpicowanej gabloty jaką jest nowy „Humanik”, dzięki kilkunastu strzałkom z plakatem debaty, zamalowanymi na ścianach. Może i chwyt ciekawy, ale dający do myślenia.



Jesienne podsumowanie letnich wy-skoków. Z nadziejami na... zimę


Letnie Grand Prix w roku 2013 przeszło do historii. Na 8 skoczniach odbyło się 11 konkursów indywidualnych i 3 drużynowe, punkty zdobyło 101 skoczków. Triumfatorem rozgrywek z dorobkiem 440 punktów został Niemiec Andreas Wellinger, z polskich skoczków najpokaźniejszy dorobek uzyskał Krzysztof Biegun. 290 „oczek” dało młodemu Polakowi piąte miejsce w klasyfikacji generalnej. Co działo się latem na skoczniach świata, jakie wnioski można wysunąć po wynikach? Fanów skoków odsyłam też TUTAJ

Wygrał cykl skacząc w 5 konkursach
Wyczyn zwycięzcy, Andreasa Wellingera, należy, jeśli nie do bezprecedensowych to na pewno wyjątkowych. Świetnie dysponowany latem Wellinger zwyciężył w całym cyklu LGP biorąc udział jedynie w 5 konkursach. Ani razu nie schodził w nich z podium- zwyciężał trzykrotnie (Wisła, Courchevel i na zakończenie w Klingenthal), drugi był w Hinterzarten, a trzeci w Einsiedeln. Podobnie jak większość światowej czołówki odpuścił sobie skoki w japońskiej Hakubie, nie pojawił się też na skoczniach w Ałmatach i Niżnym Tagile.

Unijne miliardy na transport w Polsce Wschodniej. Kiedy odczujemy poprawę?

Gros środków finansowych z Programu Operacyjnego Polska Wschodnia 2014-2020 przeznaczone zostanie na unowocześnianie biznesu i poprawę połączeń transportowych miast wschodniej Polski. Na konsultacjach społecznych, które miały miejsce 1 października w Białymstoku,  poinformowała o tym wiceminister rozwoju regionalnego Iwona Wendel.

Program Operacyjny Polska Wschodnia obejmuje pięć polskich województw wschodnich: warmińsko- mazurskie, podlaskie, lubelskie, podkarpackie i świętokrzyskie i stanowi znaczące wsparcie dla samorządów. Regiony te wsparte zostały poprzednim programem sumą 2,2 miliarda euro. Jak zapowiedziała wiceminister, środki przeznaczone na kolejne lata będą podobne i wyniosą ok. 2 miliardów euro. Z tej sumy ponad połowa (ok. miliard euro) przeznaczona zostanie na poprawę najistotniejszych obszarów: inwestycji w kolej i systemy zarządzania ruchem drogowym.

fot. polskawschodnia.gov.pl
W kwestii poprawy jakości transportu możemy mieć mieszane odczucia. Środki komunikacji uległy zdecydowanemu polepszeniu, miejskie tabory głównych ośrodków „Wschodu”- Lublina i Rzeszowa- w niczym nie odstają od tych warszawskich czy wrocławskich. Niskopodłogowe maszyny, z klimatyzacją, miejscami dla niepełnosprawnych, przesiąknięte elektroniką wyglądają jak wypieszczone perełki, którymi lokalna władza chlubi się jak tylko może. Do 2020 roku na komunikację miejską przeznaczone zostanie  ok. 840 milionów euro (85  procent budżetu). Dzięki nim powstaną nowe linie kolejowe i trolejbusowe, ulice i obwodnice miast, służące rozwojowi przede wszystkim większych ośrodków (Lublin, Rzeszów, Białystok).

Poza wojewódzkimi miastami nie jest już tak kolorowo. Połączenia kolejowe, z których korzystają masy studentów i nie tylko,  są największą bolączka w transporcie międzymiastowym na Wschodzie. Ileż to razy podróżujący koleją z „prowincji na prowincję” zmuszeni byli czekać po kilkadziesiąt minut na spóźniony pociąg, jak wiele razy jeździli ściśnięci w jedynym (!) wagonie niczym ryby w puszce? Postoje w trasie i wypadki również nie należały do wyjątków. Dodatkowe wagony pojawiają się nie zawsze, a z czasowością docelową pociągów też bywa różnie. W tej kwestii zmian na lepsze jeszcze nie widać, a pieniądze unijne przeznaczone na unowocześnienie i usprawnienie kolei Polski Wschodniej wydają się prezentem idealnym, którego wręcz nie wypada zmarnować. Unijne wsparcie na kolej może wynieść w ciągu 6 lat nawet do 300 milionów euro.  


Wiele zależy od władz centralnych. Przedstawiciele obecnego rządu będą pertraktować Program z Komisją Europejską na przełomie 2013 i 2014 rok, a następnie dysponować uzyskanymi środkami. Do 2020 roku polski parlament zmienić może się co najmniej 2 razy, ale przydałoby się, by stanowisko polityków w sprawie funduszy na transport  i plany realizacji projektów były konsekwentnie realizowane.

 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | cheap international calls