Niemieckie łomoty w Lidze Mistrzów, „Lewy” na ustach Europy


   Dla odmiany wątku, już przed meczem Borussia Dortmund- Real Madryt zdecydowałem się przedstawić swoje wrażenia z półfinałów Ligi Mistrzów. Po dzisiejszym meczu obserwatorów i piłkarskich ekspertów przybędzie z pewnością sporo; od razu zaznaczam, że nie przystępuję do wpisu pod wpływem emocji chwili, uniesienia w polskim stylu, którego najlepszy przykład mam okazję śledzić w Internecie ;)
   Za nami półmetek półfinałów Ligi Mistrzów z niemieckimi i hiszpańskimi potentatami w rolach głównych. Nowy mistrz Niemiec rozgromił w pierwszym meczu wydawałoby się niepokonaną Barcelonę 4:0, z kolei „polska” Borussia rozjechała Real Madryt 4:1. Dokonała tego nogami futbolowego kata- oprawcy z Polski, Roberta Lewandowskiego. Cztery gole w półfinale Ligi Mistrzów- takiego meczu polski napastnik nie mógł sobie nawet wymarzyć…
   Jak będzie wyglądać finałowa para przekonamy się za tydzień, przed meczem zastanawiałem się nad współrządzeniem piłkarską Europą przez nacje z Hiszpanii i Niemiec. Osiem goli klubów niemieckich przy jednej Realu to prawdziwy piłkarski Blitzkrieg, huragan, który zdmuchnął barcelońsko- madryckie wyobrażenie o słabości reszty świata. Atut własnego boiska niemieckie kluby wykorzystały perfekcyjnie, jak bardzo musiałyby się spalić by nie awansować do finału LM?
   O ile hiszpańskich gigantów z Madrytu i Barcelony, którzy przyciągają w meczach między sobą trzecią część populacji ludzkości, przywykliśmy oglądać w tej fazie rozgrywek regularnie, to z niemieckich klubów widywaliśmy w ostatnich latach jedynie mistrzów z Monachium. Dwukrotne porażki w finale LM (z Interem w 2010 i Chelsea w 2012) nie zniechęciły Bawarczyków, jeśli wówczas byli mocną drużyną z potencjałem na trofeum, to dziś prezentują taki poziom że niezdobycie Ligi Mistrzów będzie sportową porażką. Łomot jaki w pierwszym meczu Bayern sprawił Barcelonie, naciągnął sprężynę oczekiwań w Niemczech do granic możliwości, po meczu Borussi możemy już mówić o zwycięstwie niemieckiego futbolu, myśli piłkarskiej…
  Łomot jaki Dortmund sprawił Realowi jest już wielką sensacją, prawdopodobnie największą w tegorocznej LM. Znamy ofensywne możliwości BVB w wykonaniu zdolnych Polaków i Niemców (stanowili dziś 10/11 zespołu), ale przecież niecodziennie widzimy jak przeciwnik aplikuje Realowi cztery bramki. Najbardziej cieszy nas fakt, że zrobił to polski piłkarz, wchodząc do historii LM, bijąc rekord Warzychy i ilości goli strzelonych w jednym meczu LM.
   Czy kluby z Hiszpanii mają w ogóle jakiekolwiek szanse? Matematyczne są zawsze, dla klubów z taką renomą i takimi twierdzami  jakimi są Camp Nou i Santiago Bernabeu, odpadnięcie z „twarzą” wydaje się w tym momencie najważniejsze. Nie wydaje się, żeby drużyna z Monachium wypuściła z rąk, a właściwie nóg, czterobramkową zaliczkę, bardziej bałbym się o niedoświadczoną Borussię, która może oddać Realowi inicjatywę. 3:0 dla Realu nie jest wynikiem niemożliwym…

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | cheap international calls