Zablogowane zostało już moje
nastawienie do studenckich batalii; wiadomym jest fakt, że sesję należy odrobić
jak pracę domową- jak odrobisz zadowolony będzie nauczyciel (wykładowca),
któremu dasz święty spokój i więcej czasu do pracy lub dla dzieci, rodzic (no,
nasza pociecha daje radę) i w końcu Ty sam (ja potrafię, spełniam się!) Co
nastąpi w sytuacji, w której student z gatunku „ambitnych” – a tacy jeszcze
istnieją- nie pragnie tylko wkucia
skryptu na blachę, a chciałby wynieść z przedmiotu i z murów uczelni coś w
dłuższej perspektywie?
Zbigniew Ziobro nie dał sobie rady z polskimi komunistami
1 godzinę temu