Dokąd zmierza drużyna spod znaku zielonej koniczynki?



    Z każdym kolejnym dniem polska polityka wydaje się mi coraz bardziej odległa. Łatwo popaść w monotonię-  informacje, które dominują są pochodnymi tematów wałkowanych do znudzenia od dłuższego czasu. Z tym wiążą się te same twarze z politycznej sceny. Słowem- nic nie może nas już zaskoczyć. Zresztą od zawsze tak było, może po prostu ja sam nie widzę w jej obserwowaniu głębszego sensu? Na nasze szczęście  z pomocą wychodzą historie zwykłych ludzi( pokazywanych zwykle pod sam koniec telewizyjnych programów lub opisywanych drobnym druczkiem na -nastej lub -dziestej stronie). Nie na nich się skupię, a na czymś co poruszyło świat najwyższej polskiej polityki. Na… zwykłym mechanizmie demokracji. Dzięki niemu mamy pewność, że nic nie jest pewne, o czym dobitnie świadczy fakt wyboru Janusza Piechocińskiego na nowego lidera „ludowców”.
      Wydawałoby się , że nic i nikt nie może nas już zaskoczyć. Słyszymy o Bronku, który „prosto z marszu” przyjął w gościnę francuskiego prezydenta, w którymś newsie dowiemy się o rzekomej współpracy liderów SLD i Ruchu Palikota i ich partii przeciwko prawicowym ekstremistom, mamy w końcu niekończące się echo artykułu o rzekomym trotylu na Tupolewie. Kontrowersja związana z publikacją tego ostatniego  najbardziej męczy normalnych, zwykłych Polaków, którzy mają już po uszy wałkowania tematu o katastrofie prezydenckiego samolotu.
     I nagle włączam sobie telewizję w sobotnie, jesienne popołudnie i pojawia się informacja ze kongresu PSL-u w Pruszkowie- PIECHOCIŃSKI NOWYM LIDEREM PSL-u! Parę dni po tym fakcie zdążyłem kupić aktualną „Politykę” (jeszcze nie było wiadome kto zostanie szefem partii). Prawda jest taka, że same media nie przypuszczały, że człowiek utożsamiany z dzisiejszym PSL-em, prawdziwy symbol wieczności jak i elastyczności tej partii, poseł wybierany do wszystkich sejmów wolnej Polski, zostanie pokonany przez ambitnego, zdolnego, lecz kompletnie niedoświadczonego w prowadzeniu partii eksperta z dziedziny infrastruktury. Nie spodziewała się tego większość ludowców- jednak w Pruszkowie to większość zadecydowała o nowej linii w naczelnym kierownictwie.
  Ucieszyłem się. Nie dlatego, że przegrał niezatapialny „strażak” lub też przeceniam zdolności Piechocińskiego. Zadecydował cały kongres – od najniższych delegatów po partyjne stare wygi z zarządu- to była ich wspólna decyzja by ster przekazać Januszowi Piechocińskiemu. I choć było to zwycięstwo zaledwie 17 (siedemnastoma) głosami!- co spowoduje podziały w samej partii- to pokazuje ono, że nie wszystko na politycznej scenie jest już przesądzone. Dzięki tej wiadomości wszelkie media masowe zrobiły sobie przerwę od Smoleńska, trotylu, „pięciolatki” Tuska, przestały nawet komentować marsz ultraprawicowych środowisk z zadymami w tle.
    Nowemu liderowi łatwo nie będzie, jego program na przyszłość różni się dość wyraźnie od  wizji Pawlaka.  Były szef ludowców zgodnie ze swoim postanowieniem złoży rezygnację z rządowych stanowisk. Czy Piechociński opanuje nastroje w partii i doda jej świeżości oraz procentowego kopa w górę-  przekonamy się dopiero po jakimś czasie. Na jego drodze jest więcej zakrętów niż prostych odcinków. Sam zdaje sobie sprawę, że otrzymał ciężkie zadanie, ale swoim pomysłem i chęcią zmiany przekonał do siebie większość kongresu. Jak mawiają  the show must go on. Należy dać szansę nowemu prezesowi, który miejmy nadzieję nie zapomni swych słów że nie jest prezesem, a sługą całej partii. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | cheap international calls